czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 35

-Ale nikt nie powiedział, że cię wpuszczę... - patrzył na mnie zdziwiony.
-Co? - jakby nie wiedział.
-Moje mieszkanie, więc ja decyduje kogo będę wpuszczać.
-A tobie co zrobiłem? - zapytał wkurzony.
-Mi?! Mnie nic nie zdradziłeś, kretynie! - zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i wkurzona wróciłam do kuchni.
-Spokojnie. - podszedł i przytulił mnie Niall.
-No, ale jak można być takim głupim i po prostu sobie przyjść?
-Zakładam, że on nawet nic nie wie o co chodzi.
-Co?
-Harry raczej nic nie będzie pamiętał z piątkowego wieczoru...
-Po prostu zajebiście...
-Muszę już iść. - mruknęłam niezadowolona. - Praca czeka, kotku. - wyszedł z pomieszczenia, a ja posprzątałam brudne talerze. Wrócił do kuchni ubrany.
-Do zobaczenia. - pocałował mnie namiętnie i poszliśmy do drzwi.
-Pa. - ostatni raz skradł mi buziaka, uśmiechnął się i wyszedł. Poszłam do Vicki i usiadłam na skraju łóżka.
-Victoria... - lekko szturchnęłam ją w ramię. Mruknęła cicho. - Chodź, zrobiłam śniadanie.
-Pięć minut... - westchnęła i poszłam do salonu. Usiadłam na sofie i zaczęłam się zastanawiać nad tym, co powiedział mi Niall. Nie mogłam tego zrozumieć... Może mu coś dosypali do drinka? Ja tego człowieka nie ogarniam. Rozmyślenia przerwała mi Vicki. Wyglądała fatalnie... Podpuchnięte oczy od płaczu, blada jak trup, a na jej twarzy brakowało tego codziennego uśmiechu.
-Co na śniadanie?
-Naleśniki. Masz na stole.
-Dzięki. - po chwili wróciła do mnie z talerzem pełnym naleśników i bitej śmietany. Zaczęłam się śmiać. Taka drobna osoba potrafi tyle jeść?
-No co? Jestem bardzo głodna. - na jej twarzy pokazał się uśmiech, którego mi tak bardzo brakowało. Oglądałyśmy Friend's. 
-Na kogo krzyczałaś?- zapytała gdy skończył się odcinek. Zawahałam się czy jej to powiedzieć.
-Ja? Nie, na nikogo nie krzyczałam. Sąsiedzi znowu pewnie znowu się kłócili. - skłamałam.
-Nie kłam. Słyszałam ciebie. - westchnęłam.
-Na Harry'ego. - automatycznie się spięła. - Nie wpuściłam go, nie martw się. - uśmiechnęła się blado. Przytuliła się do mnie i powiedziała ciche "Dziękuje".
-Musimy dzisiaj załatwić kilka rzeczy. - odsunęła się ode mnie.
-Jakie?
Ubranie Rose.
-Pójść do lekarza zdjąć ci gips, a przy okazji odebrać L4, potem zawieść je do pracy, musisz kupić sobie komórkę, no i przydało by się odwiedzić grób Nicole. - przytaknęła i poszłyśmy do garderoby.Ubrałyśmy się zabrałyśmy płaszcze i wyszłyśmy z mieszkania.
Pierwszym celem był lekarz. Kolejka była dość duża, więc czekałyśmy. Vicki po wyjściu z gabinetu miała tylko bandaż.
Poszłyśmy odebrać nasze papiery. Mamy płatny urlop aż do końca lutego. Fuck Yeah! Teraz do operatora sieci. Pani z obsługująca nas nie była zbyt rozgarnięta, a Victoria zastanawiała się jaki telefon wybrać. Zdecydowała się na IPhone 5. Jak wychodziłyśmy było już po 14:00.
- Chodźmy na kawę. - zaproponowałam.
Ubranie Victorii.

-Ok. - do Strackbuck's nie miałyśmy daleko, także po pięciu minutach byłyśmy na miejscu. Ja zamówiłam białą kawę z ekspresu, a Vicki late. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku i piłyśmy gorące napoje, rozmawiając przy tym. Do tego samego lokalu wszedł Niall i Harry. Będzie się działo.
-Hej. -  powiedzieli równo.
-Hej. - pocałowałam Niall'a na przywitanie, chociaż widziałam go rano. Victoria nie zamierzała nic odpowiedzieć, więc kopnęłam ją w kostkę.
-Hej Niall. - uśmiechnęła się sztucznie w jego stronę. Poprosiłam by się dosiedli. 
-Co tutaj robicie? - zapytałam by przerwać dość niezręczną ciszę.
-Mamy przerwę na lunch. - odpowiedział Harry. Rozmowa się trochę kleiła. 
-Rose chodź już. Musimy jeszcze iść do kwiaciarni. 
-No tak, zapomniałam. Do zobaczenia. - pożegnałam się z chłopakami i znalazłyśmy najbliższą kwiaciarnię. Kupiłyśmy ulubione kwiaty Nicole i poszłyśmy na cmentarz. Spotkaliśmy tam rodziców zmarłej przyjaciółki. Podeszliśmy się przywitać, lecz oni nic nie odpowiadali. Widać było, że bardzo cierpią.
-To wy! To wy zabiłyście moją córkę! - wykrzyczała kobieta.
-My jej nie zabiłyśmy... - powiedziałam cicho.
-Gdybyście do niej nie zadzwoniły... Nie wyciągnęły na tą cholerną imprezę, to by teraz żyła!
-Tak się składa, że to ona nas na nią wyciągnęła. - tłumaczyła zdenerwowana Victoria. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale powstrzymałam ją. Ułożyłam bukiet na grobie i pociągnęłam blondynkę w stronę wyjścia, mówiąc za sobą ciche "Do widzenia".

1 komentarz:

  1. pierwsza :D dopiero dziś zaczęłam czytać a już przeczytałam wszystkie dodane rozdziały :D tyyyyle wygrać :D piszesz fajnie :D czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń