środa, 12 marca 2014

Rozdział 30

-Chciałam abyś miała niespodziankę.
-Ale myślałam, że ja będę taka wyjątkowa i będę wiedzieć jako pierwsza... - na żarty posmutniałam. Naprawdę jestem szczęśliwa, ponieważ razem z Niall'em idealnie do siebie pasują.
-Nie mów, że za to będziesz się obrażać. - popatrzyła na mnie, a ja nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. - No co?
-Jak mogę się obrażać, jak wy po prostu musicie być razem! Jesteście dla siebie stworzeni! - przytuliłam ją mocno i pocałowałam w policzek.
-A jak ci idzie z Harry'm?
-Po pierwsze nie wiem co do niego czuję, a po drugie teraz powiedział mi, że mnie kocha, ale jest pijany, więc gada głupoty. - popatrzyła na mnie pytająco.
-Powiedział ci, że cię kocha? - pokiwałam głową. - Ale wiesz, że ludzie po pijanemu mówią prawdę?
-Już to słyszałam. Tylko czemu nie powie mi tego na trzeźwo?
-Bo się boi.
-Niby czego? - naprawdę nie wiedziałam o co jej chodziło, czego on może się bać?
-Że go odrzucisz... - powiedziała spokojnie.
-Ale ja po prostu nie jestem gotowa. - jęknęłam.
-To może mu to powiedz? - zatkało mnie. Rzeczywiście ja mu nic nie powiedziałam.
-Masz rację, ale to jak wytrzeźwieje. - przytaknęła i dalej wpatrywałyśmy się w panoramę Londynu. Po paru minutach Rose poszła do Niall'a. Ja zastanawiałam się gdzie pójdę spać. Z Harry'm na pewno nie, więc zostaje kanapa. Wstałam z ławki i wyszłam z Haroldowego królestwa. Odnalazłam salon i zobaczyłam, że na kanapie śpi tylko Perrie. Położyłam się obok niej. Po chwili odpłynęłam do słodkiej krainy snów.
*Rano, oczami Rose*
Gdy wstałam było już po 10:00. Nialler ciągle słodko spał. Pierwsze co zrobiłam, to poszłam do łazienki. Wykonałam codzienną toaletę i udałam się do kuchni. Jak otworzyłam lodówkę, do głowy przyszedł mi pomysł zrobienia omletów. Przygotowałam wszystkie potrzebne składniki i wzięłam się do roboty. Słyszałam, że ktoś chodzi po mieszkaniu, ale nie zbyt się tym przejęłam. Poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.
-Dzień dobry, kochanie. - powiedział zaspany irlandczyk.
-Dzień dobry. Za 5 minut śniadanie. - pocałował mnie w policzek i usiadł przy stole. Skacowany lud zaczął się schodzić.
-Ale mnie głowa nawala. - skarżył się Louis. Reszta go poparła. Miałam to szczęście, że mnie to nie dotyczyło. Położyłam na stole omlety i wszyscy zaczęli jeść. Nie było tylko Hazzy. Po śniadaniu wszyscy sobie poszli. Victoria poszła obudzić śpiącą królewnę, a ja z Niall'em oglądaliśmy film. W przenośni, bo większość czasu spędziliśmy na całowaniu się. Przerwaliśmy, bo usłyszeliśmy trzask drzwi. Harry wybiegł z domu. Do salonu weszła załamana Victoria. Od razu podeszłam i ją przytuliłam.
-Co się stało? - zapytałam z troską w głosie.
-Powiedziałam mu... - rozpłakała się.
-Co? - zapytał Niall.
-Że nie jestem gotowa na związek z nim.
-O kuźwa... - westchnął.
-Coś nie tak? - zapytałam.
-Oby nie wpadła mu do głowy jakaś głupota. Pójdę go poszukać.
-Tylko ty się nam nie zgub. - powiedziała Vicki. Wyszedł, a my usiadłyśmy na sofie.
-Opowiedz mi w całości. - poprosiłam.
-Więc... Poszłam go obudzić. Gdy już mi się to udało, on poszedł się ubrać, prosząc mnie wcześniej bym na niego zaczekała. Wrócił z łazienki i zaczęliśmy rozmawiać.
*Wspomnienie Victorii*
-Gotowy?
-Tak, ale muszę z tobą porozmawiać. - zestresował mnie jego ton głosu. Wyszliśmy na balkon. - Odpowiesz mi?
-Na co? - zaćmiło mi umysł.
-Wyznałem ci wczoraj to, co do ciebie naprawdę czuję. - chwycił moje dłonie.
-Harry ja... - zaczęłam. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć. - Ja po prostu nie jestem gotowa...
-Brakuje mi czegoś?
-Nie, nawet tak nie mów. Jesteś idealny w każdym centymetrze.
-Tak, ale nie dla ciebie... - odsunął i oparł się na łokciach o balustradę.
-Dla mnie, ale ja nie mogę teraz, przepraszam.
*Koniec wspomnienia*
-... i wtedy wściekły wybiegł z mieszkania. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Dlaczego się tak zachował?
-Może też pójdziemy go poszukać?. - zaproponowałam.
-Ok. - wyszłyśmy i szukałyśmy po całym Londynie jednej osoby. Natrafiłyśmy na las. Chyba musiałyśmy się nieźle oddalić od centrum.
-Chodźmy tam. - powiedziała. Weszłyśmy. Było przerażająco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz