wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 44

Wysiedliśmy z samochodu i zmierzaliśmy do budynku, w którym znajduje się kino. Niall kupił bilety i jeden podał mi. Horror.
-Pokój 1408? - zapytałam oglądając bilet.
-Owszem.
-Serio chcesz usłyszeć jak piszczę i panikuję? - zmierzyłam go wzrokiem. Zaśmiał się.
-Wcale nie zrobiłem tego specjalnie...- zmarszczył śmiesznie brwi. Odwróciłam od niego wzrok. - Kotek... Przecież wiesz, że ze mną nie masz się czego bać... - podszedł do mnie i przytulił. - Serio boisz się horrorów?
-Tak. Ale skoro będziesz ze mną, to chyba nie ma się czego bać. - uśmiechnęłam się. Mało jest rzeczy których się boję, ale horrory należą do tej małej części. Siedzieliśmy w poczekalni jeszcze jakiś czas, w między czasie kupując popcorn. Weszliśmy na salę i usiedliśmy na samym środku. Oprócz nas były jeszcze tylko dwie pary. Faceci to mają pomysły na randki. Gdy reklamy się skończyły, które trochę trwały, światła zgasły i zaczął się film. Odruchowo chwyciłam dłoń Niall'a, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Początek filmu był dość nudny, ale blondyn co chwilę szeptał mi coś na ucho. Żartował z filmu. Rzeczywiście , jeżeli popatrzeć na to z innej strony, to ten film jest śmieszny. Niestety było kilka scen, które były straszne. Na przykład teraz. Główny bohater chcąc uciec z pokoju hotelowego, wszedł w klatkę wentylacyjną. Czołgał się, kiedy zaczął gonić go... psychopata? Nie wiem co to było. Zakryłam usta, by nie zacząć krzyczeć i schowałam głowę w zagłębieniu szyi Niall'a. Puścił moją dłoń i całą ręką mnie objął. Siedzieliśmy tak już jakiś czas.
-Już minęło. - szepnął mi na ucho. Podniosłam się i wygodniej usadowiłam na miejscu.
***
Film się skończył i wyszliśmy z sali.
-I co? Było aż tak strasznie? - zapytał.
-Tak, bardzo. - odpowiedziałam. - Ale podobała mi się ta randka. - uśmiechnęłam się ciepło. Jemu również poprawiłam tym humor. Odwzajemnił uśmiech i poszliśmy do wyjścia.
-Głodny jestem... - powiedział, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz.
-A kiedy ty nie byłeś głodny? - zaśmiałam się.
-To pójdziemy coś zjeść? 
-Jasne. - wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do... Nando's. Tak, do tego w którym pracuję. Popatrzyłam na niego zmieszana, gdy pomógł mi wysiąść z auta. Zauważył o co mi chodzi i zaczął się głośno śmiać.
-Jesteś okropny. - przestał.
-Ranisz... - zrobił smutną minę. - Przecież lubisz to jedzenie.
-Tak, ale ja tu pracuję.
-No to dziś będziesz klientem. - uśmiechnął się.
-Ale ja mam L4. Jak mnie ktoś nakabluje do szefa, że sobie chodzę na miasto i nie jestem chora, to mogę pożegnać z pracą tutaj...
-Ze mną nie musisz pracować. - uparty...
-Nie. - krótka odpowiedź.
-Oj nie marudź, tylko chodź. Nic się nie stanie. - chwycił mnie za rękę i wprowadził do lokalu. Rozglądnęłam się. Ale się tutaj zmieniło... Podeszliśmy do kasy. Obsługę widać też zmienili. Zamówiliśmy to co zwykle, czyli Niall kurczaka, a ja nuggetsy z sałatką. Usiedliśmy przy stoliku, przy którym poznaliśmy chłopaków.
-Tyle wspomnień... - zażartowałam.
-Taa... Ale wiesz, gdybyśmy nie usiedli wszyscy razem, teraz by nas nie było, ani Harry nie uganiał się za Victorią. - przed oczami miałam ten wieczór, w którym na ostatnią chwilę przed zamknięciem chłopcy wparowali tutaj i zamówili masę jedzenia. - Właśnie co z Victorią? - przerwał moje wyobrażenia.
-Obiecała, że jak wróci to z nim porozmawia , więc trzymam ją za słowo. - przyszło nasze zamówienie. O dziwo jedliśmy w całkowitej ciszy. Przez restaurację przewinęło się parę osób. Horan zapłacił za nas i pojechaliśmy do mnie. Na drogach nie było korków, lecz zatrzymały nas światła.
-Obraziłaś się? - zapytał kładąc rękę na moje kolano.
-Nie, skąd taka myśl? - uśmiechnęłam się.
-No bo nic nie mówisz.
-Ty również. - zaczęliśmy się śmiać. Ruszyliśmy na zielonym świetle i parę minut później wchodziliśmy do windy w moim bloku. Odprowadził mnie pod drzwi i pocałował. 
-Do zobaczenia.
-Zostajesz ze mną, więc po co się żegnasz? - chwyciłam jego dłoń.
-Zostaję?
-Zostawisz mnie samą po tym filmie?
-Nie. - pocałował mnie i przepuścił w drzwiach.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz