wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 49

W drodze powrotnej wstąpiliśmy po kawę. Wypiliśmy na miejscu gorący napój spokojnie rozmawiając. Zadzwonił mój telefon. Przeprosiłem Rose i odszedłem od stolika. Dzwonił Louis by zapytać się czy idę do niego z Harry'm. Gdy usłyszał, że mam trochę inne plany, zaśmiał się tylko i powiedział żebyśmy byli grzeczni. Ok...? Wróciłem do Rose i wyszliśmy z lokalu. 20 minut później byliśmy u mnie w mieszkaniu. Harry na całe szczęście skorzystał z zaproszenia Lou. Odwiesiłem nasze płaszcze i podszedłem do mojej dziewczyny. Objąłem ją w tali i przyciągnąłem bliżej siebie. Zacząłem całować jej policzki. Zaśmiała się, a ja zobaczyłem w jej oczach iskierkę pożądania. Całowałem jej kąciki ust, które odnalazłem na samym końcu, by wpić się w jej idealnie usta, których smak był nie do opisania. Staliśmy tak chwilę, gdy poczułem, że to dla mnie za mało. Zsunąłem swoje ręce niżej, na jej uda i uniosłem w górę. Oplotła mnie w tali, gdy ja zacząłem zmierzać do sypialni. Otwarłem drzwi do środka zamykając je nogą. Położyłem ją na łóżku dalej całując.
*Oczami Rose*
Leżałam na łóżku, pod Niall'em, który cały czas mnie

całował. Zszedł na moją szyję, najpierw delikatnie muskając moją skórę, by po chwili zacząć ją lekko gryźć. Z moich ust uciekały ciche jęki, których nie mogłam powstrzymać. Czułam że Niall się uśmiecha. Oddalił swoją twarz i spojrzał na to co zrobił. Dotknęłam palcami szczypiące miejsce i wyczułam sporą malinkę. Wróciliśmy do poprzedniej czynności. Dobrałam się do jego koszulki, która parę sekund później znalazła się na ziemi, obok łóżka. Irlandczyk wsadził swoje ręce pod moją bluzkę z zamiarem pozbycia się jej, lecz przerwały mu głosy dochodzące z salonu. W jego oczach dostrzegłam rozczarowanie, ale też i złość.
-Kurwa... - powiedział cicho podnosząc się i siadając na łóżku przede mną.
-Kto to? - zapytałam schylając się po jego koszulkę.
-Chłopaki... - zaśmiałam się podając mu materiał do rąk. Ubrał go na siebie i wstaliśmy. Podeszliśmy do drzwi, które Nialler jednym, zwinnym ruchem otworzył przepuszczając mnie w nich. Zmierzyliśmy do salonu, gdzie najwyraźniej teraz znajdowali się nasi przyjaciele. Weszliśmy do pomieszczenia, lecz zatrzymaliśmy w progu. Tak właściwie to mój chłopak zatorował mi drogę, stając przed moim nosem.
-Oj, przerwaliśmy coś? - zapytał Louis zadziornie się uśmiechając.
-Tak.
-Nie. - powiedzieliśmy w tym samym momencie. Do mnie należała ta druga odpowiedź. Spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się, a reszta wybuchnęła śmiechem.
-Dlaczego tu, a nie gdziekolwiek indziej? - zapytał żenującym tonem, ciągnąc mnie na sofę.
-Bo mi się kablówka pieprzy, więc tak wypadło. - wytłumaczył Lou. Nialler dołączył do nich oglądać mecz Irlandia - Polska. Mnie jakoś nie koniecznie interesowała ta rozgrywka, bo wiadome było to, że Irlandia wygra bez najmniejszego problemu. Siedziałam rozglądając się po całym mieszkaniu. Nagle chłopcy zaczęli krzyczeć i oskarżać sędziego o to, że Shay Given nie powinien dostać czerwonej kartki. Jako jedyny, Zayn siedział spokojnie i się nie odzywał.
-A ty dlaczego nie masz wyrzutów do sędziego? - zapytałam.
-Nie za bardzo lubię oglądać mecze, więc się nie interesuję. - odpowiedział znudzony.
-Co z Perrie? - chcąc jakoś oswoić z sytuacją Malika wybrałam inny temat. Chyba nie odpowiedni, no ale cóż.
-Nie odzywa się, ale teraz przynajmniej wiem, że to nie jest kobieta mojego życia.
-Miałeś z nią jakieś plany związane?
-Tak, chciałem się jej oświadczyć w czerwcu. - powiedział smutnie.
-Przykro mi... - spuściłam głowę współczując mu. Ich związek na początku wydawał się idealny, że są stworzeni dla siebie. Teraz przynajmniej rozumiem dlaczego w Norwegii Perrie podrywała każdego faceta.
-Nie musi, to nie twoja wina. Choć teraz chciałbym znaleźć kobietę, którą pokocham na tyle, by znowu mieć plany założenia z nią rodziny... - jakby nie patrzeć, to Zayn jest bardzo uczuciowym chłopakiem, tylko z zewnątrz zgrywa niedostępnego, złego.
-O czym tak rozmawiacie? - zapytał Niall uspokajając się po dwóch zdobytych golach przez swoich rodaków. 
-Ogólnie, co słychać. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. W tym samym momencie Irlandzka reprezentacja w piłce nożnej zdobyła kolejnego, już czwartego gola. Wszyscy się ucieszyli na tę wieść.
-Jak tak ma to wyglądać, to możesz mnie całować cały czas. - zaśmiał się blondyn, a cała reszta mu zawtórowała. Reszta meczu przebiegła spokojnie, zakończyło się wynikiem 5:1 dla Irlandii. Wszyscy byli z tego wyniku zadowoleni. Louis, Liam i Zayn poszli do domu, Harry poszedł spać do swojego pokoju, a my przenieśliśmy się z powrotem do sypialni. Uprzednio zamknął drzwi na klucz i podszedł do mnie zaczynając namiętnie całować każdy centymetr mojej twarzy. Jego ciepłe dłonie szybko znalazły się pod moją koszulką. 
-Nie powinniśmy... - wyszeptałam między pocałunkami.
-Dlaczego? - mruknął niezadowolony.
-Harry jest za ścianą. - uśmiechnęłam się. Westchnął cicho.
-Czy kobiety zawsze muszą mieć racje? - zapytał patrząc na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami. Zaśmiałam się na jego wypowiedź. Przybliżyłam twarz do jego i prosto w usta wyszeptałam.
-Może... - po czym po raz kolejny zaczęliśmy się całować. Chwilę później to on oderwał się ode mnie i podszedł do szafki wyciągając z niej koszulkę, którą mi wręczył. Uśmiechnęłam się w podzięce i udałam do łazienki. Po skończonej toalecie wróciłam do czekającego już na mnie w łóżku chłopaka. Uśmiechnęłam się na jego widok, z resztą tak jak zawsze. Odłożyłam swoje ubrania na krzesło i zajęłam swoje miejsce obok niego. Po tym jak się położyłam od razu się przytuliłam mojego ukochanego.
-Jutro muszę wyjechać na cały dzień. - oznajmił.
-Praca?
-Niestety. Wrócę wieczorem. - pocałował mnie w skroń. Cicho westchnęłam i odwróciłam się do niego tyłem. Objął mnie i tak usnęłam otulona jego ciepłem.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz