piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 47

*Oczami Rose*
Prowadził mnie korytarzem do windy. Wybrał najwyższe piętro i poczuliśmy jak wznosimy się w górę.
-Gdzie ty mnie prowadzisz? - zapytałam.
-Do mojego taty. On znajdzie coś odpowiedniego dla ciebie.
-Ale ja nawet nie jestem przygotowana... - zaśmiał się.
-Nie musisz. I tak dostaniesz tę pracę. - uśmiechnął się.
-A o jaką ja w ogóle posadę się staram?
-Jeszcze nie wiem. Wybierzesz to co będziesz chciała. - drzwi do windy się otworzyły. Niall chwycił moją dłoń i prowadził przez kolejny, długi korytarz. Czułam na sobie spojrzenia tych wszystkich osób pracujących tutaj.
-Zawsze tak będzie? - zapytałam patrząc się przed siebie, omijając ciekawskie spojrzenia pracowników.
-Jak, kochanie?
-Wszyscy będą się tak na nas gapili?
-Nie. Przyzwyczają się do ciebie i będą cię traktować jak każdego innego pracownika tej firmy. - zatrzymaliśmy się na samym końcu. Grzecznie zapukał do drzwi, a w odpowiedzi usłyszeliśmy "Proszę". Niall przepuścił mnie w drzwiach i zaraz po mnie wszedł do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.
-Rosalie Collins? - skąd on wie jak się nazywam? Zapewne syn już mu opowiadał o nas.
-Tak, miło mi. - uśmiechnęłam się blado.
-Co was do mnie sprowadza? - swój wzrok przerzucił na Niall'a. Gestem ręki pokazał byśmy usiedli.
-Rose potrzebuje pracy. Mam nadzieję, że znajdzie się coś dla niej. - odpowiedział. Dokładnie mi się przyjrzał, zastanawiając się nad czymś.
-Gdzie wcześniej pracowałaś? - poczułam jak robię się cała czerwona. W sumie nie wiem dlaczego. Praca w restauracji nie jest aż taka zła.
-W Nando's. - powiedziałam cicho. Uśmiechnął się szeroko. Już wiem po kim mój chłopak odziedziczył uśmiech. Ale jak widać Pan Horan również gustuje w takim jedzeniu.
-A na jakiej posadzie chciałabyś się znaleźć? - zastanawiałam się chwilę.
-Obojętne. - uśmiechnęłam się. Może być wszystko, byle bym miała z czego żyć...
-Najlepiej moją sekretarką. - dopowiedział Niall. Popatrzyłam w jego stronę, a on się tylko uśmiechnął i puścił oczko.
-Pasowałaby ci taka rola? - zapytał.
-Tak, chodź nie wiem czy bym sobie poradziła. Nigdy nie miałam z czymś takim do czynienia.
-O to się nie martw. Wszyscy chętnie ci pomogą, po za tym, asystowanie mojemu synowi nie jest wcale trudne. - pan Bobby jest bardzo miły i wyrozumiały. Obmówiliśmy jeszcze kilka rzeczy dotyczących pracy tutaj i... dostałam ją! Niesamowite, a jednak. Podziękowałam i zmierzaliśmy w stronę wyjścia, mówiąc ciche "Do widzenia". Wróciliśmy do gabinetu chłopaków. Harry'ego o dziwo nie było. Wykorzystałam okazję i rzuciłam się na szyję Niallera. Uniósł mnie w górę i okręcił wokół własnej osi.
-Dziękuję. - powiedziałam i mocno wpiłam w jego usta. Oddawał pocałunki zachłannie, co było dla mnie trochę dziwne, zapewne przez nasze położenie. Za ścianą znajdowała się masa ludzi. Oderwałam się od niego, co nie za bardzo się mu spodobało i zareagował niezadowolonym mruknięciem. Zaśmiałam się.
-Teraz będziemy razem pracować. 
-Owszem, ale z tego co pamiętam to już macie sekretarkę. - popatrzyłam na niego pytająco.
-Tak, ale teraz to będzie sekretarka Harry'ego, a ty będziesz moją. - pocałował mnie w nos.
-Romans z sekretarką? - zaczęłam się śmiać, a blondyn mi zawtórował.
-Czemu nie? Nigdy nie próbowałem. - powiedział przez śmiech. 
*Oczami Victorii*
Przebudziłam się i spojrzałam na telefon. Jeszcze chwila i będę na miejscu. Cztery nieodebrane połączenia od Rose i sms. Otwarłam skrzynkę pocztową i przeczytałam wiadomość od mojej przyjaciółki. Zwolnili ją z Nando's? Ale dlaczego? Mam nadzieję, że mnie nie zwolnią, bo będzie ciężko. Usiadłam wygodniej i czekałam na koniec podróży.
Trwała ona może jakieś 15 minut, po czym w moich uszach rozbrzmiał głos, który ogłosił na jakiej stacji się zatrzymujemy. To tutaj. Zabrałam swoje bagaże i wyszłam na korytarz. Mało osób tutaj wysiada. Wyszłam z pociągu, zaciągając się świeżym powietrzem. Szkocja to naprawdę piękny kraj. Przeszłam przez dworzec i podeszłam do taksówki. Kierowca wsadził moją walizkę do bagażnika samochodu i zapytał o adres. Podałam mu ulicę i numer domu mojej babci i odjechaliśmy w tamtą stronę.
*Oczami Rose*
-I jak, masz tą pracę? - zapytał Harry wchodząc do gabinetu.
-Tak. - uśmiechnęłam się szeroko. Odpowiedział mi tym samym.
-Macie ochotę na obiad? - zapytał Nialler. Zaczęliśmy się wszyscy śmiać.
-Pewnie. - poszliśmy do restauracji, która mieściła się na samym dole. Zamówiliśmy jedzenie i usiedliśmy przy jednym z wielu stolików.
-Więc pani sekretarko. O 12:00 zawsze chcę widzieć kawę, czarną najlepiej... O 13:00... - zaczął wymieniać, aż Niall mu przerwał.
-Ale Roza jest moją sekretarką, ty masz Veronicę.
-Co? To nie jesteś naszą wspólną sekretarką? - popatrzył na nas podejrzliwie.
-Niestety nie. - uśmiechnęłam się. Mruknął niezadowolony, na co dostał od swojego przyjaciela w kostkę.
-Ałć! - popatrzył na niego. Zaczęliśmy się śmiać, bo mina loczka była bezcenna. Zmieszanie i do tego rozczarowanie, ale próbował to ukryć. Przyszło nasze jedzenie. Zaczęliśmy jeść rozmawiając o wszystkim i o niczym.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz