W końcu dojechaliśmy. Niby było to parę minut
zwykłej jazdy z rodzicami, ale przez to, przypomniałyśmy sobie, dla czego się
wyprowadziłyśmy. Pomogłyśmy im wszystko wnieść. Jak na zaledwie parę dni to
mają sporo rzeczy.
-Czy wy tu w ogóle sprzątacie?! - skomentowała
moja mama.
-Tak mamusiu, na przykład dziś do 4:00 nad ranem, a
to dla tego żebyście się nie doczepili.
-No właśnie nie widać tych efektów. -
powiedziała mama Victorii.
-Skończcie już... Ważne, że w ogóle da się
przejść. - zaśmiałam się, a cała reszta ze mną.
-Ok. Więc moja ty kochana córciu, powiedz gdzie
możemy się rozpakować. - powiedział mój tata.
-To jest ten pokój na wprost. - odpowiedziałam,
a on i tata Victorii zabrali bagaże i poszli w wskazane miejsce.
-Niestety w starym pokoju Rose jest tylko
miejsce na jedną parę, więc musicie ustalić kto będzie spał w sypialni, a kto w
salonie na rozkładanej kanapie. - powiedziała Victoria za nim nasze mamy
dołączyły do naszych ojców.
-Co ty powiedziałaś? W starym pokoju Rose?
Córeczko, nie mów nam tylko, że jesteście razem. - moja mama patrzyła na mnie i
prawie ze łzami w oczach czekała na odpowiedz.
-Nie, oczywiście, że nie. Oszalałaś, żeby wpaść
na taki pomysł?
-Oj no, bo jak nam to wyjaśnicie, że mieszkacie
ze sobą i śpicie w jednym łóżku, a do tego pewnie nie macie chłopaków. -
Victora chciała zacząć coś mówić, ale w ostatniej chwili ktoś zapukał do drzwi.
Poszłam je otworzyć, a Victoria pobiegła za mną. Pewnie nie chciała się
tłumaczyć. Gdy otwarłam drzwi okazało się, że to Niall i Harry.
*Oczami Victorii*
Byłam zdziwiona, że przyszli, ale miło z ich
strony, pomimo mojego zachowania.
-Hej, a co wy tutaj robicie? - spytałam.
-Za parę dni wigilia, a składanie życzeń przez
telefon nie należy do moich ulubionych czynności. - powiedział Harry.
-I mamy prezenty! - wykrzyczał Niall. Rose nic
nie odpowiedziała, tylko znikła w naszym pokoju, lecz po chwili wróciła. Na
rękach trzymała prezenty. Jeden podała mi. Był to mały, puszysty kotek. Mina
Harry'ego była bezcenna. Uśmiechnęłam się i wręczyłam mu kotka.
-Wesołych Świąt. - powiedziałam z uśmiechem od
ucha do ucha.
-Jeju... Dziękuję! Jest śliczny. - powiedział to
po czym mnie przytulił i pocałował w policzek. Byłam zaskoczona, lecz
zadowolona. Mi również wręczył prezent. Na razie go nie odpakuję. Poczekam aż pójdą.
-Z tego co pamiętam, to przyszliśmy tylko złożyć
życzenia, a nie gadać o jedzeniu... - zwrócił się Harry do Niall'a i Rose.
-No my już złożyliśmy sobie życzenia, więc
postanowiliśmy się nie nudzić podczas waszych czułości. - zaśmiał się Niall, a
Rose uśmiechnęła. Chwilę potem chłopcy wyszli, a my w progu salonu
zastałyśmy rozpromienionych rodziców.
-Więc jednak jesteście normalne i macie
chłopaków! - powiedział mój uradowany tata.
-Zawsze byłyśmy normalne... - powiedziała Rose -
Pod tym względem, oczywiście! - dodała po chwili, a wszyscy razem z nami
wybuchli śmiechem.
-No właśnie! Tylko pod TYM względem! -
powtórzyła moja mama, ciągle się śmiejąc. Pomimo że nie zawsze się z nimi
dogadujemy i tak ich kochamy i czasami nam ich brakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz