środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 6

*Oczami Victorii*
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Nie była to nowość, ale co mnie najbardziej zdziwiło, to to, że Rose jeszcze spała. Super! Jak ją obudzę to będzie ósmy cud świata... 
-Wstawaj leniu! - wykrzyczałam, bo wiedziałam, że tylko tak usłyszy. Nawet to ją nie obudziło. Próbowałam ją zrzucić z łóżka. Te próby również poszły na marne. Po chwili wpadłam na genialny pomysł.
-Rose, Niall przyszedł! - Jak oparzona spadła z łóżka.
-Bardzo, kurde śmieszne. -powiedziała wkurzona.
-No cóż, nie chciałaś wstać, więc zastosowałam inne środki.
-Eh... Idę do garderoby, a ty za karę robisz nam śniadanie.
-Dlaczego ja?
-Bo to trudna sprawa?
-Ukrywasz prawdę?
-Nie. - I wyszła. Ja wstałam i poszłam robić śniadanie. Po 15 minutach jadła już śniadanie. Rose przyszła po chwili zabierając się za jedzenie kanapek. 30 minut później wysiadłyśmy pod naszą pracą.
-Dzień Dobry szefie! - powiedziałyśmy razem.
-Dzień Dobry. Od dzisiaj ostatni tydzień pracy w tym roku, cieszycie się? - zapytał nasz pracodawca.
-Bardzo, przynajmniej odpoczniemy. - uśmiechnęłam się.
-Aż tak bardzo nie lubisz swojej pracy? - posmutniał.
-Rzeczywiście, nie lubię jej. Ja ją uwielbiam! - skłamałam.
-Cieszę się bardzo, a teraz wracajcie już do pracy. - powiedział, po czym udał się do swojego biura. Udałyśmy się na zaplecze, aby się przebrać. Potem musiałyśmy obsłużyć masę ludzi. Ciężko było, lecz dzień przeleciał nam szybko.
*Oczami Rose*
-Victora! Rusz się, bo chcę zamknąć tą cholerną knajpę! - wykrzyczałam, ponieważ czekałam już jakieś 10 minut na moją przyjaciółkę.
-To jak? Jedziemy na te zakupy? - zapytała jak gdyby nigdy nic.
-Wiesz, za ten czas jaki ty spędziłaś w toalecie, ta ja bym już dawno była w galerii...
-Oj tam, oj tam. Nie marudź. - wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego.
-To co kupujesz dla swoich rodziców? Bo ja dalej nie wiem... - powiedziała Victoria parkując samochód.
-Nie wiem, ale nie będę się wysilać. - obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Ja tym bardziej! Muszę znaleźć jakąś sukienkę na święta i na sylwestra. - powiedziała wchodząc przez ogromne drzwi galerii.
*Oczami Harry'ego*
-To co zamierzasz kupić Rose? - spytałem Niall'a przeglądając półki z potencjalnymi prezentami. 
-Nie wiem, ale to raczej nie będzie zwykły prezent. - zaśmialiśmy się i wróciliśmy do poprzedniej czynności.
-A ty czego szukasz dla Victorii? - zapytał zmierzając mnie wzrokiem, ponieważ trzymałem w rękach świąteczną damską bieliznę. Nie ukrywam, że trochę się zawstydziłem, ale szybko odłożyłem owe ubranie na swoje poprzednie miejsce.
-Więc?
-Yyy... Coś wyjątkowego! - wydukałem po chwili udając dumnego. 
-No nie wiem, czy tym ją zadowolisz. - uśmiechnął się i wskazał na bieliznę mikołajki, którą jeszcze parę sekund temu trzymałem w rękach.
-Jej może nie, ale mnie... - zaśmiałem się szyderczo. Po chwili dojrzałem prezent idealny.
*Oczami Victorii*
Spędziłyśmy już z Rose chyba 4 godziny w galerii, ale nie zapowiada się na powrót do domu.
-(...) no i wtedy dlat... - nie skończyłam, ponieważ poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu.
-Harry... - wyszeptałam lekko zdenerwowana.
-Jestem aż tak przewidywalny? - zapytał pokazując szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
-Nie. Po prostu, tylko ty tak robisz... - westchnęłam i zobaczyłam, że Harry nadal mnie obejmuje, a Niall i Rose jak zwykle mają z nas bekę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz