Szybko wyrwałam się z uścisku Hazzy. Żeby nie
prowokować kłótni, na którą z resztą nie mam ochoty, postanowiłam nie krzyczeć
na Harry'ego.
-A co wy tu robicie? - spytała Rose.
-Szukamy prezentów dla chłopaków. - odpowiedział
jak zwykle, uśmiechnięty Niall.
-Może dacie się zaprosić na obiadokolację? -
zapytał Harry.
-Z miłą chęcią. - uśmiechnęłam się ciepło. Nagle
zauważyłam, że moi znajomi patrzą na mnie ze zdziwieniem.
-No co się tak na mnie patrzycie?
-Serio? TY się zgodziłaś bez żadnych
sprzeciwów?! - zapytała, chyba najbardziej zdziwiona Rose.
-Człowiek głodny podejmuje pochopne i nie zawsze
dobre decyzje, więc korzystajcie póki nie zmienię zdania.
-Ok! - odpowiedzieli chórem, a potem wybuchnęliśmy
śmiechem.
*20 min później, KFC*
Jest tyle ludzi w KFC, że jeszcze nie dostaliśmy
naszych zamówień... W Nando's mają lepszą obsługę... Haha!
-Jak spędzacie święta? - spytał blondyn.
-I sylwestra? - dodał Harry.
-Święta w domu z rodzicami. - odpowiedziała
Rose.
-A na sylwestra nie mamy planów. - powiedziałam.
Harry popatrzył na nas ze zdziwieniem i powiedział:
-Jak takie dziewczyny jak wy, nie mają
planów na sylwestra
-Po prostu, z resztą żadna nowość. - odpowiedziałam.
-Po prostu, z resztą żadna nowość. - odpowiedziałam.
-To może chcecie z nami świętować? - spytał nas
Niall. Już widziałam ten błysk w oku Hazzy...
-Ja jestem za! - bo kim by była Rose, gdyba się
nie zgodziła? Niall uśmiechnął się jeszcze bardziej. Stwierdziłam, że skoro
będzie tam moja przyjaciółka, to nie będzie tak źle.
-Dzięki za zaproszenie, skorzystam. -
uśmiechnęłam się do nich. Harry chyba za bardzo się ucieszył, bo aż zaczął
krzyczeć. Wszyscy ludzie zaczęli się na niego gapić, ale jemu to najwyraźniej
nie przeszkadzało.
-Harry, idioto! Zamknij się! - Niall zatkał mu
buzię ręką, by ten przestał krzyczeć. Najchętniej to bym go teraz zabiła...
Było już dość późno, więc powiedziałam Rose żebyśmy się zbierały. Zgodziła się, na szczęście. Pożegnałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy w stronę wyjścia z
galerii.
-Co tak cicho? Nie odzywasz się, obraziłaś się
na mnie za tego sylwestra, czy co? - spytała się moja przyjaciółka.
-Nie. Po prostu nie mam już na nic siły, jestem
zmęczona tym dniem.
-To daj kluczyki od samochodu ja poprowadzę.
*Oczami Rose*
Nie wiem jak te całe zakupy zmieściłyśmy w
samochodzie. Tego jest chyba z milion toreb różnych rozmiarów. Po 10 minutach
jazdy, stałyśmy już pod naszym blokiem. Jakimś kolejnym cudem udało nam się
wziąć zakupy "naraz" i się przy tym nie zabić. Gdy tylko weszłyśmy do
mieszkania, rzuciłyśmy wszystko na podłogę. Ja poszłam do łazienki, a Victoria
do garderoby. Po 5 minutach byłam gotowa do spania. Stwierdziłam, że wypiję
jeszcze kakao. Gdy weszłam do kuchni, usłyszałam trzask drzwi do łazienki. Parę
minut później znalazłam się w łóżku, a obok mnie Victoria. Po mimo tego, że
jeszcze 15 minut temu byłyśmy padnięte, odechciało nam się spać. Przez ten cały
czas rozmawiałyśmy.
-Przyznam szczerze, że zdziwiło mnie twoje
zachowanie w stosunku do Harry'ego i jego propozycji... - powiedziałam.
-Mnie też, ale muszę ci coś powiedzieć... Podoba
mi się Harry... - powiedziała niepewnie, a ja zaczęłam się cieszyć jak małe
dziecko. Gdy już przestałam, odpowiedziałam:
-Hmm... Skoro już taki czas wyznań, to muszę ci
powiedzieć, ale ty już chyba to wiesz, że podoba mi się Niall... -
powiedziałam, lecz bałam się jej reakcji. Chyba jednak na marne, ponieważ
zaczęła piszczeć i skakać po łóżku. Nie miałam nic lepszego do roboty, więc
dołączyłam do niej. Po chwili zapytałam:
-Co my robimy?
-Cieszymy się z tego, że w końcu się
zakochałyśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz