Gdy wszystko było już przygotowane, poszłam pod
prysznic, bo we włosach wciąż miałam mąkę. Po 20 minutach spędzonych pod
ciepłym strumieniem wody, wyszłam w samym ręczniku. Od razu weszłam
do garderoby. Mój ręcznik opadł na podłogę. Ubrałam swoją bieliznę i podniosłam
ręcznik. Musiałam wrócić do pokoju, bo tam została moja sukienka na dzisiejszy
wieczór.
Weszłam z powrotem do pokoju.
-Masz cudowne ciało. - usłyszałam głos za swoimi
plecami. Szybko się odwróciłam, a na łóżku siedział Harry.
-Co ty tutaj robisz?! - ja na niego krzyczałam,
a on wstał z łóżka i kierował się w moją stronę.
-Chciałem cię dziś zobaczyć. - stałam przed nim
wciąż w samej bieliźnie, a on był centymetry ode mnie. - Jesteś taka śliczna. -
kontynuował odgarniając moje mokre włosy. Zsuną swoje duże dłonie na moje
biodra. Stałam wciąż nieruchomo, nie mogłam wydać z siebie, żadnego odgłosu.
Harry nachylił się nad mną i zaczął mnie delikatnie całować. Umieściłam swoje
ręce na jego torsie, a jego błądziły po moich plecach.
-Harry... Przestań... - wydusiłam między
pocałunkami.
-Dlaczego? Przecież wiem, że tego chcesz,
pragniesz.
-Nie. By najmniej, nie teraz. - przysunął się
jeszcze bliżej i ponowił pocałunki. Na szczęście po chwili do pokoju weszła
Rose.
-Em... A co tutaj się dzieje? - zapytała
rumieniąc się, a ja w duchu jej dziękowałam.
-W sumie to nic, Harry już wychodzi.
-Ale przecież przed chwilą przyszedł. -
powiedziała lekko zdziwiona.
-Tak, ale chciałem tylko coś powiedzieć,
więc już się zmywam. - ostatni raz pocałował mnie w policzek i wyszedł.
*Oczami Rose*
Patrzyłam na Victorię ze zdziwieniem. Nie mogłam
nic powiedzieć.
-No co się tak patrzysz? - zapytała wkurzona.
-Ale, no... Jak, co, gdzie...? Ciebie nie można
na chwilę zostawić samą. - zaśmiałam się.
-Oj tam, oj tam... - założyła sukienkę i
wyszła. Ja stałam oniemiała przez jeszcze parę minut, zanim poszłam do
garderoby. Wybrałam
i poszłam zrobić makijaż. Po około 20 minutach byłam gotowa, a moja
przyjaciółka jak zwykle potrafi siedzieć w łazience najdłużej... w końcu
wyszła. Wyglądała bardzo elegancko.
-Hmm... To jednak ci wasi chłopcy dobrze
trafili. - powiedział pan Robert do nas, gdy robiłyśmy sobie fotkę.
-Tato, ile razy można powtarzać, że to nie nasi
chłopcy?! - Victorię chyba denerwował już ten temat. Mi tam w sumie odpowiadał.
Potem razem z Victorią usiadłyśmy na parapecie i czekałyśmy aż zaświeci
pierwsza gwiazda. Nasze mamy wszystko przygotowały w jadalni, a ojcowie poszli
się przebrać. Po około godzinie wyczekiwań na upragnioną gwiazdkę, mogłyśmy
symbolicznie na czubku naszej choinki ustawić gwiazdę betlejemską. Następnie
zaczęliśmy składać sobie życzenia, a potem usiedliśmy do stołu. Po kolacji
przyszedł czas na odpakowywanie prezentów! Wszyscy byli zadowoleni, a wigilia okazała
się zaliczyć do udanych. Pomogłyśmy rodzicom posprzątać i razem z Victorią
udałyśmy się do salonu. Po pewnym czasie dołączyła do nas reszta rodziny i
wspólnie oglądaliśmy " Kevin sam w domu". Było dużo śmiechu, ale w
sumie jak zawsze. Około 1:00 poczułam zmęczenie, pożegnałam się że wszystkimi i
poszłam spać.
*Oczami Victorii*
Rose poszła, a ja zostałam sama z rodzicami.
Rozmawiałam z nimi o wszystkim i o niczym, aż w końcu oni także poszli.
Siedziałam tak chyba do 5. Myślałam o tym co Harry dziś robił, jego pocałunki,
dotyk... To było coś nie do opisania... Byłam tak tym wszystkim zmęczona że
zasnęłam na kanapie.
Super ^^ Zaczęłam czytać wczoraj i jestem już przy 13 :D
OdpowiedzUsuń