poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 80

-Kogo my tu mamy... - usłyszeliśmy niski, męski głos za naszymi plecami. Oczy Niall'a i Harry'ego rozszerzyły się, przybierając ciemną barwę. Odwróciliśmy się i spojrzeliśmy przed siebie, by zobaczyć otyłego mężczyznę z niemiłym wyrazem twarzy. - Nie spodziewałem się panów tutaj. - powiedział swym ciężkim głosem. Próbowałam rozpoznać tajemniczego mężczyznę. Niestety na marne, nie znam go. Obserwowałam chłopaków. Ich ruchy, słowa, impulsy. Niall trzymał mnie pod rękę, a po zobaczeniu go, ścisnął mnie mocniej, a jego serce zaczęło bić szybciej.
-Co pan tutaj robi? - zapytał niepewnie Harry. Uśmieszek wdarł się na gładko ogoloną twarz obcego mi faceta.
-Widzę, że macie ze sobą towarzyszki.
-Niech pan nie zmienia tematu. - warknął Nialler. Popatrzyłam na niego kątem oka, a potem wróciłam do Victorii, próbując dowiedzieć się od niej czegokolwiek. Była w takiej samej sytuacji, nie rozumiała co się teraz dzieje.
-Cóż, to moje kasyno. Przebywam tutaj codziennie. - oznajmił, a jego uśmieszek znikł. Jak dobrze. - Są panowie chętni na jedną partyjkę pokera? - zaproponował patrząc się im w oczy. Chłopcy uchylili usta, by coś powiedzieć, ale przerwał im. - Oczywiście, że jesteście chętni, nie macie z resztą wyboru. Proszę za mną. - zaśmiał się szyderczo, po czym wyminął
nas i poszedł w głąb kasyna. Powoli ruszyliśmy za nim.
-Co się dzieje? Kto to jest? - szepnęłam zdenerwowana w ucho mojego chłopaka.
-Thomas Peterson. Nie dobiliśmy z nim targu, przez co nam groził. Teraz jest naszym wrogiem. - wytłumaczył szybko, lecz nie dokończył, ponieważ znaleźliśmy się w pomieszczeniu, gdzie znajdował się stół, a na nim karty do gry. Niall, jak i Harry, byli zdenerwowani, ale próbowali to ukryć. Sama jestem nieziemsko zdenerwowana, boję się. Pan Peterson skinął głową w kierunku foteli, na znak byśmy usiedli. Jednak mi i Victorii wyznaczył inne miejsca, na sofie, która jest równolegle do stołu. Sam rozsiadł się naprzeciwko nas i wziął do ust cygaro, które podał mu kelner.
-Zasady gry znacie. Co byście chcieli za wygraną? - zapytał tasując karty.
-Zostawisz nas w spokoju. Na zawsze. - odpowiedział pewnie Harry. Spojrzał na niego znad kart i dokładnie zilustrował jego twarz. Chwilę później odwrócił od niego wzrok i wrócił do kart.
-Dobrze.
-A ty co chcesz? - spytał Irlandczyk.
-Piękne panie siedzące na sofie za wami. - co? Nie, nie, nie. Nie może!
-Nie. - obydwoje zaprzeczyli w tym samym czasie. Gruby się zaśmiał.
-Boicie się? - zadrwił z nich. - Ciekawe... Jak próbowaliśmy się dogadać, to nie byliście tacy wystraszeni. - zaczął rozdzielać pomiędzy nich karty. - Działacie razem przeciwko mnie, zrozumiano? - to było ostatnie zdanie. Później gra się zaczęła.
*Oczami Harry'ego*
Dama, Król, dziesiątka... Kurwa! Czy my właśnie gramy o nasze dziewczyny?! Dlaczego nie mogliśmy iść do kasyna obok... Nie możemy tego spieprzyć, bo będzie problem. Cały się denerwowałem, a w powietrzu było czuć zapach dymu, jak i wygranej Thomasa. Gdybym tylko dostał dziesiątkę trefl, miałbym najsilniejszy układ w grze.
Czułem jak zaczynam się pocić z nerwów. Obserwowałem złowrogą mi osobę, lecz miał pokerową twarz. Nie okazywał nam uczuć, ani emocji. Ciągnąłem kolejną kartę i właśnie poczułem, że wygrałem bilet do raju. Dziesiątka trefl trafiła w moje ręce. Rzuciłem karty na stół i wyrzuciłem z siebie "Royal Flush!", po czym odetchnąłem z ulgą. Niestety przypomniałem sobie, że jeszcze zalicza się do tego Niall, więc jeszcze nic nie wygraliśmy. Kilkanaście minut później, kiedy miałem wrażenie, że już jestem siwy z nerwów oraz poobgryzałem wszystkie paznokcie, mój brat rzucił na stół karetę. Peterson wyrzucił karty w powietrze, bo jak się okazało, nie miał żadnego pasującego składu. To oznaczało, że wygraliśmy. Na zewnątrz zachowałem stoicki spokój, lecz w środku skakałem jak mała dziewczynka. Podparł się na stole i głęboko odetchnął.
-Wygraliście... Znowu. - warknął. - Zyskujecie swój spokój. - oznajmił, po czym gestem ręki pokazał, że możemy wyjść. Zabraliśmy Vicki i Rose, po czym jak najszybciej wyszliśmy z kasyna. 

2 komentarze: