środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 74

*Oczami Rose*
W tej pracy cały czas coś się dzieje. To telefon, to ktoś coś chce, a to może Niall. Jego rozumiem, jestem jego sekretarką. Przyszedł wieczór i powoli zbierałam się do domu. Kiedy spakowałam wszystko do teczki, poczułam jak obejmuje mnie w pasie. Wyprostowałam się i odwróciłam twarzą do niego.
-Coś się stało, panie Horan? - zapytałam uśmiechając się.
-Nie, skąd takie podejrzenia, panno Collins? - delikatnie musnął moje usta.
-Nie wiem. Wracasz już do domu?
-Nie. Muszę zostać z Harry'm do późna. - uśmiechy znikły z naszych twarzy. - Ale za to jutro... - urwał w połowie zdania i zadziornie się uśmiechnął.
-Jutro co? - zapytałam.
-Jutro się ode mnie nie oderwiesz, nawet na chwilę. - pocałował mnie w usta. Nie chciałam by odrywał swoje ciepłe usta od moich. Pogłębiłam pocałunek i tak trwaliśmy chwilę, puki nam nie przerwano.
-Dość już tych czułości, czas na pracę. - Harry postawił na moim biurku stos papierów. Zmierzyłam wzrokiem stosik kartek. - To nie twoje, tylko twojego kochasia. Tak, więc proponuję się za to zabrać. - wrócił do ich gabinetu i zamknął za sobą drzwi. Niall popatrzył na to z zażenowaniem i oparł czoło o moje ramię. Westchnął cicho i się załamał.
-Nienawidzę tej pracy...
-Są jej plusy.
-Bo ty tu pracujesz. - podniósł głowę i znowu lekko mnie pocałował. Uśmiechnęłam się ciepło do niego i poklepałam go po ramieniu.
-Miłej pracy. - dostał ode mnie buziaka w policzek i wyplątałam się z jego objęć. Jęknął niezadowolony. -Kocham cię. - wychodząc, odwróciłam się do niego i puściłam oczko w jego stronę.
-Ja ciebie też, skarbie. - puścił mi buziaka i wziął stos papierów do ręki. Wyszłam z wieżowca i wsiadłam do samochodu. Szybko znalazłam się w domu. Weszłam do salonu, podbiegała do mnie Vicki i najmocniej jak potrafiła, przytuliła mnie.
-Tak bardzo się nudziłam bez ciebie... - powiedziała.
-Nie pomyliłaś mnie przypadkiem z Harry'm? - zaśmiałam się.
-Nie. Spędź ze mną trochę czasu. Najlepiej cały tydzień. - uśmiechnęła się.
-Ok. Co robiłaś pod moją nieobecność? - zapytałam siadając na kanapie.
-Jadłam lody i spałam. - odpowiedziała. Trzeba przyznać, że zabijanie czasu nie należy do jej najlepszej strony. Szybko się przebrałam i wróciłam do mojej przyjaciółki.
-Zjadłaś wszystkie lody? - pokiwała przecząco głową. Wstałam i wróciłam z kuchni z pudełkiem lodów czekoladowych oraz dwoma łyżeczkami. - Najwyżej pójdzie w biodra. - obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Jadłyśmy lody z jednego pudełka i zaczęłyśmy oglądać od nowa ósmy sezon naszych ulubionych Friends. Uśmiałyśmy się przy tym nieziemsko i poprawiłyśmy sobie tym humor. Grubo po północy poczułyśmy zmęczenie. Rozeszłyśmy się do swoich pokoi i zasnęłyśmy.
*Rano*
-Księżniczko... - ktoś próbował mnie obudzić. Tym kimś był Nialler, bo tylko on mnie tak nazywa. Mruknęłam coś pod nosem i odwróciłam się do niego tyłem.
Słyszałam jak się zaśmiał. Położył się za moimi plecami i zaczął bawić się moimi włosami. 
-Nie spóźnię się, obiecuję. - owszem. Parę razy zdarzyło się mi zaspać do pracy, ale nic na to nie poradzę.
-Dzisiaj nie idziesz do pracy. - odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam na niego pytająco. Z tego co pamiętam, nie brałam wolnego.
 - No co? - uśmiechnął się słodko.
-Nie brałam wolnego. - dalej go nie rozumiałam.
-Ale to ja decyduję kiedy idziesz do pracy, a kiedy nie. - owinął wokół palca kosmyk moich włosów. - Po za tym mówiłem, że się ode mnie nie oderwiesz.
-Myślałam, że po pracy.
-A jednak nie. - pocałował mnie w nos. - Wstawaj.
-Mów za siebie. - zaśmiałam się. Przeciągnęłam się, wyciągając w każdą możliwą stronę. Usłyszałam westchnięcie Horana.
-Co? - zapytałam zdezorientowana.
-Czy ty musisz być taka seksowna?! - zapytał, robiąc mi wyrzuty. Potem zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
Usiadłam na nim okrakiem i zbliżyłam twarz do jego.
-Muszę. - pocałowałam go krótko i wstałam. Poszłam do garderoby i wzięłam z niej ubrania. Ubrałam się i załatwiłam poranną toaletę. Wróciłam do swojego pokoju, by pościelić łóżko. Niall'a tam nie było. Posprzątałam i poszłam do kuchni.
-Gotowa? - zapytał.
-Na co?
-Wychodzimy na miasto. - chwycił mnie za rękę i poprowadził do przedpokoju. Na dworze jest coraz cieplej, więc wsunęłam na nogi tylko baleriny. Wyszliśmy z mieszkania. Mój chłopak prowadził mnie spacerem w różne miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz