wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 77

Lot był bardzo długi, bo trwał około osiem godzin. Wylądowaliśmy w Nowym Jorku, a na lotnisku odebraliśmy swoje bagaże. Chwyciliśmy je w ręce i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Podeszliśmy do pierwszej taksówki, która była wolna. Znowu walizki wylądowały w bagażniku. Podaliśmy kierowcy adres hotelu, po czym ruszył ulicami NYC. Oglądaliśmy, przez okno żółtej taksówki, całe miasto. Ludzi, którzy chcą jak najszybciej dostać się do sklepów, pracy. Zanim trafiliśmy pod budynek, który będzie naszym domem przez tydzień, musieliśmy przedostać się przez masę korków, które tworzą się w porannych godzinach. Zameldowaliśmy się w recepcji hotelu. Ja i Hazz mamy pokój 246, a Rose i Niall 249. Weszliśmy do windy i wyjechaliśmy na 12 piętro. Rozeszliśmy się do swoich pokoi i odstawiliśmy walizki na ziemię. Podeszłam do ogromnego okna i oglądałam panoramę miasta. Loczek podszedł do mnie i objął mnie w talii. Wtuliłam się w niego i dalej podziwiałam widok rozciągający się przed naszymi oczami. Jednym palcem podniósł mój podbródek i musnął moje usta. Odwróciłam się do niego, zarzucając ręce na jego szyję. Delikatnie całował skórę niedaleko mojego ucha. Odchyliłam głowę w prawą stronę, by miał lepszy dostęp. Składał na mojej szyi pocałunki. Szedł z nimi w górę. Natrafił na moje usta dopiero po chwili. Moje palce wplotły się w jego loczki,
delikatnie za nie pociągając. Jego dłonie powędrowały niżej, prawie na moje pośladki. Stanęłam na palcach, by nie musiał się do mnie garbić. Pogłębiłam pocałunek, a nasze języki tworzyły harmonię. Tą piękną chwilę, jak zwykle, przerwał mój telefon. Westchnęłam lekko zdenerwowana i sięgnęłam po mój telefon. Odblokowałam ekran i zmarszczyłam brwi, kiedy zobaczyłam napis "Zablokowany". Jak to działa, skoro dalej do mnie pisze? Bez sensu...
Rzuciłam telefon na fotel i podniosłam wzrok na Harry'ego. Przez cały czas uważnie mi się przyglądał.
-Kto to był? - zapytał patrząc na mój telefon.
-Nikt. - odpowiedziałam i się do niego przytuliłam. Zamknął mnie w swoich ramionach, a ja czułam się bezpieczna.
-Więc, kto to był? - dalej ciągnął temat.
-Madeline... - mruknęłam niechętnie. - Nalega na spotkanie. - wyprzedziłam jego pytanie.
-Chcesz się z nią spotkać? - nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Nie chcę jej znać, ale chciałabym to wszystko wyjaśnić.
-Nie wiem. - to było najwięcej, na co było mnie w tej chwili stać. Postanowiłam porozmawiać o tym z Rose, ona zawsze służy dobrą radą. Wyplątałam się z uścisku, chwyciłam telefon do ręki i wyszłam z pokoju. Zapukałam do drzwi, na których widniała cyfra 249. Chwilę później otworzyła mi Rosalie i od razu mnie wpuściła. Poszłam do części, w której znajdował się salon.
-Kotku, wróć... - Niall podniósł się z kanapy, i gdy mnie zobaczył był trochę zaskoczony.
-Zaraz. - uśmiechnęła się do niego Rose. Odwróciłam się do niej i usiadłam na fotelu, a ona naprzeciwko mnie. Nadal nic nie mówiąc, podałam jej telefon z otworzonymi wiadomościami. Widziałam, że czyta to kilka razy, zanim coś powiedziała.
-Zakładam, że wolisz o tym zapomnieć. - bardziej stwierdziła, jak zapytała. W pewnym sensie, miała rację, ale nie jestem do końca swojej decyzji. Tym samym odpowiedziałam jej to, co Harry'emu. Popatrzyła na mnie nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Powinnaś się z nią spotkać. - powiedziała po chwili namysłu. - Razem z Harry'm. Będziesz czuć się pewniej. - uśmiechnęła się do mnie ciepło. Pomimo tego, że mógłby tam ze mną iść, nie spotkam się z Madeline. Ten rozdział jest zamknięty.
-No, nie ważne. Nie będę już przeszkadzać. Dobranoc. - uściskałam ich i wróciłam do swojego pokoju, gdzie czekał na mnie Harry. 
-I co? - zapytał, kiedy tylko przekroczyłam próg drzwi.
-Temat zamknięty. Idziemy spać?
-Ale... Ok, chodź. - zauważył, że nie chcę tego kontynuować. Ściągnął swoje ubrania i położył na łóżku. Dołączyłam do niego, gdy wróciłam z łazienki. Przyciągnął mnie do swojego boku. Nie mogłam zasnąć tej nocy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz