Była już prawie pierwsza w nocy i jedyne o czym marzyłam, to to, aby znaleźć się w moim łóżku. Dzieciak daje mi w kość, a na Harry'ego czekam już od ponad godziny. Gdy mam już wychodzić sama, zauważam go idącego z Louisem. Oboje byli całkowicie zalani i ledwo co trzymali się na nogach.
-Kurwa. - przeklęłam w duchu, już bardzo wkurzona. Najwyraźniej mnie zauważył, bo z uśmiechem na twarzy, powlókł się do mnie. Chciał mnie pocałować, ale odepchnęłam go.
-I z czego jesteś zadowolony?! - krzyknęłam uderzając pięścią w jego ramię.
-Oj kotku, wypiłem tylko parę kieliszków. - objął mnie w tali i zaczął całować po szyi. Nie miałam nawet siły go odepchnąć, a on zaczął być coraz bardziej nachalny.
-Harry, proszę... Jedźmy już do domu. - odnalazłam jego dłoń i pociągnęłam na parking. Nie miałam czasu pożegnać się z Rose i napisałam jej jedynie sms'a, którego pewnie nie przeczyta, ale trudno. Odnalazłam samochód Hazzy i jedynie wystarczyło dostać kluczyki, co może nie być takie proste.
-Gdzie dałeś kluczyki? - zapytałam.
-Sama znajdź. - uśmiechnął się i podniósł ręce na boki. Zaczęłam przeszukiwać przednie kieszenie spodni, a następnie tylne. - Mmm... kochanie, może poczekamy z tym do momentu przyjścia do mieszkania. - zaśmiał się na to, gdy badałam jego kieszenie.
-Masz mi dać natychmiast te cholerne klucze! - jego uśmiech znikł i podał mi klucze z marynarki. Wsiedliśmy i na szczęście dojechaliśmy w ciszy. W windzie próbował się do mnie przytulić, ale nie, jestem na niego obrażona. Weszliśmy do mieszkania, a przy tym jak zdjęłam drugiego obcasa, poczułam długie palce chwytające za moje biodra. Obrócił mnie dość brutalnie i przywarł do ściany. Patrzyliśmy sobie w oczy. Wpił się mocno w moje wargi, lecz ani jednego pocałunku nie odwzajemniałam. Jego dłonie powędrowały wyżej, na moją talię i zaokrąglony brzuch, a swoimi niedbałymi pocałunkami obdarzał moją szczękę.
-Nie bądź taka, kochanie... - wyszeptał wprost do mojego ucha. Przygryzł i ssał moją delikatną skórę na szyi. Tym razem udało mi się go odeprzeć.
-Sam powiedziałeś, że nie będziemy uprawiać seksu aż do końca ciąży, ze względu na zdrowie. A teraz jesteś dodatkowo pijany. - powiedziałam utrzymując nerwy na wodzy.
-Ale od jakiś 5 miesięcy nie spałem z moją dziewczyną i teraz tego chcę! - podniósł głos. Po moich plecach przeszedł dreszcz.
-A co jeśli ja nie chcę? Myślisz czasami o kimś innym niż sobie?!
-Tak, ale najprawdopodobniej jesteś za bardzo zajęta sobą!
-Nie byłabym tak zajęta sobą, jakbyś mi dziecka nie zrobił! - zasłoniłam ręką usta. Nie przemyślałam za bardzo tego, co powiedziałam. W jego oczach było widać ból. - Harry, ja przepraszam... - powiedziałam płaczliwym głosem. Poczułam łzy na policzkach.
-Nie. Wiesz, może pójdę. Mam jak na razie dość.
-Ale Harry... - chciałam go zatrzymać, lecz zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Nie płacz, nie płacz - powtarzałam sobie w myślach. Kłóciliśmy się, z resztą jak każdy, ale nigdy aż tak. Myślę, że powiedzieliśmy oboje o parę słów za dużo. Poczucie winy i smutek mnie zżera. Zdjęłam sukienkę, nawet jej nie odwieszając na wieszak i przebrałam się w sweter. Było zimno, a jak zwykle u mnie i Rose w mieszkaniu szwankuje ogrzewanie. Usiadłam na łóżku i zabrałam ze
sobą telefon. Dzwoniłam setki razy do Harry'ego, ale było to na marne. Za każdym razem zostawiałam wiadomość na jego skrzynce pocztowej. Potem wysyłałam sms'y typu: "przepraszam", "proszę cię wróć". Rzuciłam telefon na dywan i zrezygnowana położyłam głowę na poduszkach. Delikatnie głaskałam brzuch.
-Proszę, tylko ty bądź inny. Nie miej zawziętego charakteru po tatusiu, a tym bardziej po mamusi. - mówiłam do brzucha. Przez cały czas nadsłuchiwałam, czy przypadkiem drzwi się nie otwierają, a do pokoju nie wchodzi Harry, lecz nic nie słyszałam. Długo nie mogłam zasnąć przez skurcze. Gdy zaczęło świtać, udało mi się usnąć.
*Oczami Harry'ego*
Wyszedłem z mieszkania totalnie wkurwiony. Jak mogła tak powiedzieć?! Owszem, sprowokowałem ją trochę, ale nie musiała być taka ostra. Zimne powietrze które poczułem na twarzy o wiele mi pomogło. Padał lodowaty deszcz który z minuty na minutę mnie uspokajał. Stałem jak głupi na mrozie przed blokiem myśląc. Myśląc czy wrócić, przytulić ją i powiedzieć, że przepraszam, czy dać jej chodź na chwilę ochłonąć, a przy okazji mi również. Postawiłem na drugą opcję i wybrałem się do pubu, który znajdował się nie całe pięć minut stąd. Poczułem wibracje mojego telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłem zdjęcie Vick. Mój palec zawisł nad szybką. Może gorzej się czuje i dlatego dzwoni? A może chce się na mnie bardziej wyżyć? Zanim skończę rozmyślanie mój telefon przestaje dzwonić. Postanawiam go wyciszyć, żeby nie przeszkadzał mi w ponownym opiciu się. Wchodząc do pubu, zauważam parę osób, pomimo tego, że jest już strasznie późno. Siadłem przy barze zamawiając wódkę. Piłem kieliszek za kieliszkiem, a po chyba dziesiątym przestałem liczyć.
***
-Hej! Stary, pobudka! - usłyszałem głos mężczyzny. Podniosłem głowę i rozejrzałem się. Musiałem za dużo wypić i usnąłem. - Zamykamy już, a ty jesteś jedynym, który tu został, więc jakbyś mógł zapłacić i wyjść, byłbym wdzięczny. - mówił spokojnie facet za barem. Znalazłem jakieś
pieniądze w mojej kurtce i zapłaciłem za moje pijaństwo. Mrużyłem oczy, gdy tylko znalazłem się na zewnątrz. Wciąż było ciemno, ale to wynikało z mojego zmęczenia. Sprawdziłem na telefonie, że jest 5 nad ranem. Przy okazji zauważyłem masę nieodebranych połączeń, zapchaną skrzynkę głosową, a do tego ze 37 wiadomości. A to wszystko było od Victorii. Odsłuchując całą skrzynkę głosową i czytając wszystkie sms'y, powlokłem się w stronę bloku dziewcząt. Wszystkie wiadomości brzmiały podobnie. Prosiła mnie abym wrócił i, że przeprasza. W jej głosie było słychać ból, zmartwienie, poczucie winy i jestem pewien, że płakała. Ale jestem zbyt pijany, żeby czymkolwiek się przejąć. Marzyłem tylko o łóżku i o czymś na ból głowy.
Świetny!
OdpowiedzUsuńHarry jak mogłeś... w sumie, Vic też przesadziła.
Eh, życie.
Czekam na następny rozdział ♥
http://t-a-w-t-o-s-fanfiction-zayn-malik.blogspot.com/
boskie ♥
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego :)