-Chodź tu, szybko! Błagam... - usłyszałam łamiący się głos Victorii. Jak oparzona, zerwałam się z sofy w pokoju dziennym i pobiegłam do łazienki. Zatrzymałam się na chwilę w drzwiach, by zobaczyć płaczącą Victorię na kafelkach podłogowych. Podeszłam do niej i odsłoniłam jej twarz, która była zakryta drżącymi dłońmi. Jedną miała zaciśniętą w pięść. Trzymała test, który kazałam jej zrobić parę minut temu. Pod wpływem mojego dotyku, rozluźniła palce i pozwoliła wziąć kawałek plastiku. Spojrzałam na niego. Wynik był pozytywny, Vicki jest w ciąży.
-Gratulacje. - uśmiechnęłam się do blondynki, lecz ona tego nie odwzajemniła. Zaczęła jeszcze bardziej płakać.
-Nie ma co gratulować! Nie jestem gotowa na dziecko... - jęknęła poprzez płacz i wtuliła głowę w moje ramie. - Usunę je...
-Co? Nie ma mowy. Nie możesz. - odpowiedziałam stanowczo, prostując się.
-Mogę. Ja go nie chcę!
-Victoria, nie zrobisz tego. Zobaczysz, jeszcze je pokochasz. Każdy z nas ci pomoże, nie zostaniesz z tym sama. - głaskałam ją po plecach, próbując dodać jej otuchy. - Masz Harry'ego, mnie, Niall'a i całą resztę.
-Yhym, na pewno. Z Niall'em za niedługo bierzesz ślub, wyprowadzicie się od nas. Liam, Louis, Zayn i dziewczyny. Praktycznie nie mają czasu na co dzień, zwłaszcza, że Elounor w przyszłym tygodniu powita własne dziecko...
-Co z tego? Zawsze jesteśmy do waszej dyspozycji i możesz na nas liczyć.
-Nie rozumiesz tego. Ja nie chcę mieć teraz dziecka. Jestem za młoda na to. - ponownie ukryła twarz za swoimi dłońmi. Westchnęłam zrezygnowana i poszłam do kuchni. Wzięłam ze stołu mój telefon i wybrałam numer Harry'ego.
-Cześć. - przywitał się mile.
-Musisz tu przyjechać. Natychmiast. - nawet się nie przywitałam. Musiałam od razu go o to poprosić, by Victoria nie zrobiła jakiegoś głupstwa.
-Dlaczego? Co się stało? - zaczął się denerwować i stresować.
-Dowiesz się na miejscu. Pośpiesz się. - ponagliłam go i rozłączyłam się. Wróciłam do łazienki i usiadłam obok przyjaciółki.
*Oczami Victorii*
-Kochanie? - do pomieszczenia wszedł Harry. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego załzawionymi oczami. Kucnął przy mnie, ująwszy moją twarz w swoje dłonie. - Co się stało? - zapytał troskliwym głosem, gładząc kciukami moje kości policzkowe. Odwróciłam od niego głowę i odnalazłam na ziemi test, po czym podałam mu go. Chwycił go w dwie ręce i patrzył na niego przez chwilę.
-Będę tatą... - uśmiechnął się pod nosem. - Gratulacje, kochanie. - pocałował mnie prosto w usta.
-Cieszysz się? - zapytałam niepewnie. Inaczej to planowaliśmy.
-No jasne, że tak. - uśmiechnął się jeszcze szerzej i pomógł mi wstać. - A ty się nie cieszysz? - popatrzył na mnie podejrzliwie. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Nie wiem czy je kocham, nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. Posłałam mu tylko rozkojarzone spojrzenie. Od razu rozszyfrował je i mocno mnie przytulił. - Wiem, że to nie miało być w tej kolejności, ale to nasze dziecko. Nasza córeczka, bądź synek. Będziemy wychowywali je razem. - tłumaczył, a jego radość nie opuszczała go na chwilę.
-To i tak za wcześnie. - stawiałam na swoim. - Nie jestem gotowa. - oparłam głowę o jego obojczyk i ciężko oddychałam.
-Nie możesz go zabić, nie pozwolę ci na to. - powiedział twardo, co było do niego nie podobne. - Obiecaj mi, że tego nie zrobisz. Obiecaj mi również, że pozwolisz stworzyć nam rodzinę. - patrzył się głęboko w moje oczy, kiedy to mówił. Rozmyślałam wszystkie za i przeciw. Co jeśli sobie nie poradzę? Co jeśli go nie pokocham i nie będę potrafiła go wychować? Rozmyślałam nad tym cały wieczór. Harry cały czas przy mnie był, nie opuszczał mnie nawet na minutę. Gdy w końcu położyliśmy się do łóżka, wtuliłam się w mojego chłopaka, podjęłam ostateczną decyzję.
-Obiecuję. - powiedziałam cicho. Loczek przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował w czoło.
-Dziękuję. - odpowiedział szeptem i usnął niedługo potem.
***
Nie zmrużyłam oka nawet na chwilę tej nocy. Cały czas myślałam o życiu, które rozwija się wewnątrz mnie. Próbuję dopuścić do siebie myśl, że to moje i Hazzy dziecko, lecz ciężko mi to idzie. Teraz siedziałam pół przytomna przy stole czekając na śniadanie.
-Śniadanie. - Rose postawiła przede mną talerz z jajecznicą i sama usiadła naprzeciwko mnie.
-Nie jestem głodna. - mruknęłam.
-Nie obchodzi mnie to, musisz coś zjeść. - nie musiałam z nią dyskutować, bo i tak postawiłaby na swoim. W tym to jest akurat dobra. Zjadłam całą zawartość talerza i położyłam się na sofie w salonie. Nie mam na nic ochoty. Chwilę później przyszedł Hazz i wziął moją głowę na swoje kolana. Bawił się moimi włosami ukradkiem spoglądając na lecący w telewizji reality show.
-Zostajesz tu, prawda? - brunetka spytała mojego chłopaka. Kiwnął twierdząco głową i uśmiechnął się do mnie w dół.
-Gdzie idziesz? - zapytałam.
-Razem z Niall'em jesteśmy umówieni z agentem. Mamy wybrać salę weselną. - ubrała płaszcz i zawiesiła na swoim ramieniu torebkę. Pożegnała się z nami i wyszła.
-Masz na coś ochotę?
-Na lody. Czekoladowe i ogromnej ilości. - zaśmiałam się.
-To zaraz wracam. - ucałował mój policzek i poszedł do przedpokoju się ubrać.
-Z posypką! - krzyknęłam, gdy już miał zamykać drzwi.
Świetny rozdział... ale ona już wcześniej musiała zajść w ciąże.. cn, bo to nie logiczne żeby robiła ghmm i od razu bóle...
OdpowiedzUsuńTo je Vicki, tego nie ogarniesz :P
Usuńhahah ok... muszę w nocy nadrobić czytanie bo zatrzymalam sie gdzies chyba na 30 rozdziale i czytalam dwa ostatnie haha... to je Ho ney tego nie ogarniasz :)
UsuńPS. wyłączysz weryfikację obrazkową
To dużo Cię czeka ;) A co do weryfikacji obrazkowej. Jest włączona, ale możliwe, że mój komputer bardzo mnie kocha i nie zapisuje ustawień :/
Usuń