czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 88

UWAGA!
Rozdział zawiera sceny erotyczne, przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytasz to na własną odpowiedzialność.
(Drogie koleżanki z klasy i kuzynko. Prosimy, nie czytajcie tego xD)

Ja, Vicki i Emily razem wyszłyśmy z uczelni i zmierzyłyśmy na parking obok szkół. Szybko dotarłyśmy do domu i zjadłyśmy obiad. Victoria postanowiła odwiedzić swojego chłopaka, a ja i moja druga przyjaciółka, wzięłyśmy się za referat. Rozłożyłyśmy się z tym w moim pokoju. Usiadłam na łóżku i wciągnęłam na swoje kolana laptopa. Uruchomiłam go i zaczęłam szukać pierwsze informacje potrzebne do projektu. Em zaczęła przygotowywać materiały, na których mają zaistnieć informacje o gospodarce finansowej mojego kraju, jak i kraju, w którym wychowywał się Niall. Szybko ściągnęłam, wcześniej czytając, parę zdań na temat.
***
-I jak myślisz, będzie ok? - zapytała Emily.
-No jasne, że tak! Z resztą jeśli nawet, to jego nie obchodzi zawartość, ale osoba... - westchnęłam cicho. Sama sobie psuję humor.
-Podobno twój chłopak nieźle go zagiął. - uśmiechnęła się ciepło. - Raczej już nie będzie cię tak traktował.
-Skąd wiesz, że Niall z nim rozmawiał? - zapytałam zdziwiona, że o tym wie.
-Cała szkoła o tym plotkowała. Nie doszło do ciebie nic? - popatrzyła na mnie pytająco, lecz uśmiech nie schodził z jej twarzy. Pokręciłam przecząco głową. - Phillip przechodził obok, kiedy wparował wam do klasy. - uniosłam głowę, na znak, że rozumiem i lekko się uśmiechnęłam. Dopracowałyśmy jeszcze parę detali i zrobiłyśmy próbną prezentację.
*Oczami Victorii*
Rose dzisiaj zamierza robić projekt z Emily, więc ja postanowiłam wybrać się do Harry'ego. Z uśmiechem zapukałam do jego drzwi i już po chwili, znalazłam się w jego ramionach. Pocałowałam go dodatkowo na przywitanie i ściągnęłam z nóg buty. Hazz zniknął w międzyczasie. Nie wiedziałam dokąd poszedł, więc od razu pomaszerowałam do jego pokoju. Weszłam do jego królestwa, ale nie widziałam go nigdzie. Usłyszałam jak drzwi się zatrzaskują. Przestraszona odwróciłam się i ujrzałam idącego w moją stronę loczka. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na niego spokojnie. Nic nie powiedział, tylko zmierzył w moim kierunku i pchnął mnie na łóżko. Nie przestawał mnie całować, ale robił małe przerwy na złapanie oddechu. Składał ciepłe pocałunki na mojej szyi, obojczykach.
-Mam straszną ochotę... - wyszeptał wprost do mojego ucha. Po moim ciele przeszedł dobrze mi znany dreszcz, uwielbiam go. Również przyszła mi ochota na seks. Ściągnęłam z niego koszulkę, a on zdarł ze mnie spodnie. Sama ściągnęłam sweter i zostałam w bieliźnie. Hazz składał na moim ciele pocałunki nieprzerwanie. Ścisnął moje pośladki, a potem przejechał dłońmi w górę. Odszukał zapięcie mojego biustonosza i rzucił go na podłogę. Postanowiłam przejąć pałeczkę i ściągnęłam z niego bokserki. Chwyciłam jego długość i zaczęłam pocierać w dół i w górę, coraz szybciej. Słyszałam ciche jęknięcia mojego chłopaka. Po pewnym czasie wzięłam go ust i zassałam czubek. Hazz wtedy odchylił się do tyłu i opadł na łóżko. Kiedy zaczął drżeć i miał dochodzić, odsunęłam się od niego i usiadłam na łóżku. Otworzył jedno oko i spojrzał na mnie.
-Zawsze mi to robisz. - zaśmiał się i podniósł do pozycji siedzącej. Pocałował mnie w usta i ułożył nade mną. Wtargnął we mnie dość brutalnie i mocno, na co zareagowałam głośnym jęknięciem, prawie krzykiem.
Poruszał się ze stałym tempem. Innym niż zawsze. Bardzo szybkim, do którego nie jestem przyzwyczajona. Skończyliśmy dość szybko i opadliśmy zmęczeni na łóżko. Położyłam głowę na jego torsie, próbując unormować swój przyśpieszony oddech. Leżeliśmy długo w ciszy, przez co usnęłam.
***
-Kiedy kończysz? - weszłam do sali, w której uczyła się Rose.
-Właśnie skończyłam. Wracasz do domu? - spakowała swoje rzeczy i podeszła do mnie, w między czasie zawieszając torbę na swoim ramieniu.
-Tak, nie mam jednej lekcji. Pani Brown się rozchorowała. - na korytarzu, wzięłyśmy za swoich szafek kurtki i wyszłyśmy z uniwersytetu.
-Idziemy przez park? - zapytała brunetka, wskazując na park nieopodal naszego bloku. Zgodziłam się i weszłyśmy przez dużą bramę. Wszędzie były złote, brązowe i żółte liście. Można było poczuć chłodny, październikowy wiatr, lecz nie był on mocny. Odłożyłyśmy swoje torby na jedną z ławek i rzuciłyśmy się na stertę liści. Rzucałyśmy w siebie każdym z nich, śmiejąc się przy tym i bawiąc. Chciałam wstać, lecz poczułam mocne ukłucie w moim brzuchu. Uniemożliwiło mi to wstanie, więc znów usiadłam, chwytając się jedną ręką w bolącym miejscu. 
- Co się stało? - podeszła Rosalie i przykucnęła przy mnie.
-Brzuch mnie strasznie boli... - syknęłam dalej czując kłucie. Podała ręce, by pomóc mi wstać, z czego skorzystałam. Wolnym krokiem wróciłyśmy do domu, gdzie od razu położyłam się na kanapie w salonie. Moja przyjaciółka przyniosła mi tabletki przeciwbólowe oraz wodę do popicia. Tabletki w niczym nie pomagały, ból nie ustawał. Próbowałyśmy wszystkiego, lecz nic nie działało.
-Zaraz wrócę. - oznajmiła Rosalie, po czym wyszła z naszego mieszkania. Nie wiem gdzie poszła, ale rzeczywiście, siedem minut później wróciła z małą siatką w ręce. Ściągnęła z siebie ciepłe ubrania i przyszła do mnie. Wyciągnęła do mnie dłoń, a na niej trzymała małe pudełko.
-Co to? - zapytałam biorąc od niej opakowanie.
-Test ciążowy. Idź do łazienki i go zrób. - popatrzyłam na nią pytająco. - No co? Nic ci nie pomaga, zostaje tylko to. - westchnęła. Ściągnęłam z siebie koc i poszłam do łazienki.
*Oczami Rose*
-Chodź tu, szybko! Błagam...

1 komentarz:

  1. Boshe jak wy możecie w takich momentach przerywać ?! xd Next :)

    OdpowiedzUsuń