wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 86

*Oczami Rose*
Pierwszy tydzień był dla mnie najgorszy. Zapoznanie się z programem nauczania, książkami oraz początki przyswajania nowej wiedzy. Do tego pan Scott... Były dni, w których sobie odpuszczał te teksty. Szkoda, że te dni były tymi, w których nie miałam z nim lekcji. Victoria świetnie sobie radzi na swoim kierunku, polubiła go. Dzisiaj, czyli pod koniec drugiego tygodnia, mamy dostać tematy projektów oraz osoby, z którymi mamy je wykonać.
-Duncan z MacCartney, Jones z Adkins, Collins z... - zatrzymał się przy moim nazwisku, podniósł głowę znad notesu i popatrzył na mnie. Chwilę się zastanawiał, aż powiedział z kim będę w parze. - Rosalie będzie wraz z Emily Walker. - uśmiechnął się do mnie, a potem przerzucił wzrok na siedzącą obok mnie Emily. Ucieszyłam się z tej wieści, ponieważ zaprzyjaźniłam się z nią ostatnio. Posłałyśmy sobie zadowolone spojrzenia i dalej słuchałyśmy, co pan profesor ma do powiedzenia. - Po lekcji, każda z par zgłosi się do mnie i otrzyma temat pracy. - dalej normalnie prowadził wykład. Gdy zadzwonił dzwonek, zwróciłam się do Em.
-Fajnie, że nas razem dobrał. - uśmiechnęłam się, a ona to odwzajemniła.
-Tak, ale to zapewne dlatego, że ciebie bardziej lubi, niż kogokolwiek innego z całej uczelni. - spakowałyśmy się i ustawiłyśmy w kolejce po projekt.
-Dobrze... Więc, Rosalie i Emily. - spojrzał na nas i zilustrował nasze postury, co nie było komfortowe. - Wylosowałem dla was chyba najlepszy projekt z tego kierunku. - uśmiechnął się i spojrzał do swoich papierów. Popatrzyłam ukradkiem na moją koleżankę, lecz jej twarz była kamienna. Chyba zdążyła się już przyzwyczaić do naszego profesora i jego zachowania. - Gospodarka finansowa Wielkiej Brytanii i Irlandii. - podał nam kryteria jakie ma zawierać referat. Odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że nie będzie to coś wstydliwego, lub coś w tym rodzaju. Zaczęłyśmy iść w stronę wyjścia, żegnając się cicho. - Rose, zostań jeszcze chwilę, proszę. - usłyszałam za sobą głos pana Scott'a. Odwróciłam się na pięcie i z miną mordercy podeszłam z powrotem do jego biurka. - Poczekaj chwilę, rozdam ostatnie referaty. - nawet na mnie nie spojrzał, co mi odpowiadało. Czekałam chwilę, aż skończy. Po tym, jak wszyscy wyszli, zostałam z nim sama w sali. Nie odpowiadał mi ten stan rzeczy, ale nic z tym nie zrobię.
-Liczę na to, że twój referat będzie najlepszy. - położył rękę na moim ramieniu.
-On nie jest tylko mój. - spojrzałam zmieszana na jego gest, lecz nie zabrał swojej dłoni.
-Tak, wiem. Ale liczę na to, że twój wkład...
-Zabieraj łapy... - usłyszałam warknięcie za moimi plecami.
Odwróciłam się i zobaczyłam idącego w naszą stronę Niall'a. W duchu dziękowałam mu za to, że się pojawił. Szorstka dłoń zjechała z mojego ramienia, zahaczając opuszkami palców o moją rękę. Nozdrza blondyna rozszerzały się, nie równo oddychając. Schował mnie za swoimi plecami i zabijającym wzrokiem wpatrywał się w mojego nauczyciela.
-Kim pan jest? - zapytał ze spokojem pan Scott.
-Narzeczonym panny Collins. - warknął z coraz większą złością. Starszy od nas mężczyzna spojrzał na nas z niedowierzaniem, po czym otworzył usta by coś powiedzieć. - Od kiedy wolno dotykać swoje uczennice? - zapytał, przerywając mu.
-Pan źle kojarzy fakty. Ja tylko rozmawiałem z pańską narzeczoną na temat referatu... - tłumaczył się, a ja czułam, jak ciśnienie mojego chłopaka podnosi się jeszcze bardziej. Podszedł do niego na niebezpieczną odległość, zmierzając się z nim wzrokiem.
-Jeszcze raz ją dotkniesz, powiesz coś, co nie jest odpowiednie... Pożałujesz tego. - nawrzucał mu prosto w twarz, po czym chwycił moją dłoń i zaciągnął przed szkołę. Gdy na naszym horyzoncie ukazał się Range Rover Irlandczyka, poluzował swój uścisk i zwolnił trochę. - Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że coś jest z nim nie tak? - zapytał oschle, nie patrząc na mnie.
-Myślałam, że sam odpuści... - odpowiedziałam cicho, spuszczając głowę. Zatrzymaliśmy się tuż przed samochodem. Odwrócił się do mnie przodem, a ja spojrzałam na niego do góry. Zamknął mnie z swoich ramionach, mocno tuląc do siebie. Objęłam go w pasie najmocniej jak potrafiłam i wtedy poczułam, że cały koszmar, jakiego doznałam już na początku roku szkolnego, minął. Puścił mnie i otworzył drzwi obok kierowcy. Obiegł swój samochód i po chwili znaleźliśmy się na drodze. - Skąd wiedziałeś? - zapytałam, ponieważ nie wspominałam mu o nim wcześniej.
-Victoria się martwiła, powiedziała mi o całym zajściu. - położył rękę na moim kolanie, lecz zabrał ją, by zmienić bieg.
***
Weszliśmy do mieszkania i od razu zostaliśmy powitani przez Vicki.
-I jak? Odczepił się? - wypytywała zmartwionym głosem.
-Tak. Chyba. - jąkałam się.
-Na pewno. - pocałował mnie w czubek głowy. Poszliśmy do kuchni, gdzie czekał na nas gotowy obiad. Zjedliśmy razem i rozmawialiśmy o referatach, które dostałyśmy. Moja przyjaciółka dostała temat dotyczący zdrowego odżywiania.
***
Całkiem nie dawno wpadł do nas Harry i w czwórkę oglądamy komedię romantyczną.
-Miłość w realu jest lepsza. A przynajmniej normalniejsza. - skomentował Hazz scenę z filmu, która niezbyt odzwierciedlała prawdziwe zawody miłosne.
-Zostaniesz? - szepnęłam uśmiechnięta na ucho mojemu narzeczonemu.
-Może kiedy indziej. - popatrzył na mnie, a z mojej twarzy zniknął uśmiech. - Żartuję. Jasne, że zostanę. - pocałował mnie krótko. No tak, ostatnio, ja mu
odmówiłam, więc teraz mnie cytował. Uśmiechnęłam się pod nosem i z powrotem oparłam głowę o jego ramię. Gdy film się skończył, poszłam z blondynem do mojej sypialni. Ściągnęłam z siebie ubrania i założyłam piżamę, po czym weszłam do łóżka. Zrobił to samo. Gdy tylko się położył, ułożyłam swoją głowę na jego torsie i wsłuchałam w bicie serca.
-Następnym razem, wszystko mi mów, dobrze?
-Oczywiście. - pocałował moje czoło i przysunął jeszcze bliżej, po czym zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz