czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 67

-Było okropnie. - powiedziałam. Wiedziałam, że dręczy ją to pytanie. Z powrotem zaczęła patrzyć się w sufit. Normalnie zaczęłaby się wypytywać o wszystko. Wstała i wyszła z mojego pokoju.
*Oczami Rose*
Usiadłam pomiędzy chłopakami i patrzyłam przed siebie. Czułam ich wzrok na sobie. Harry przeszywał mnie wzrokiem, tak jakby chciał ze mnie wyczytać całą prawdę.
-Nic mi nie powiedziała. - odparłam. Co prawda, o nic nie pytałam, ale ona doskonale wiedziała, że chcę to zrobić. Sama by mi to powiedziała. Loczek spuścił głowę i ciężko odetchnął. Martwił się o nią, lecz od dawna wie, że nie będzie łatwo. Ciekawi mnie to, co jej tam powiedzieli. Czy to właśnie to spowodowało płacz, smutek? Wstał i poszedł do niej, zostawiając mnie z Niall'em samych.
-Nic? - zapytał blondyn. Pokiwałam przecząco głową.
-Powiedziała tylko, że było okropnie, ale to dużo nie zmieni. - oparłam głowę o jego ramię, zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Miałam wrażanie, że jesteśmy z Niall'em sami w mieszkaniu, bo nie było ich słychać. Nie jestem pewna czy ona musi chodzić do psychologa.
*Oczami Niall'a, 23 marzec*
-Dziewczyny, pośpieszcie się, bo się spóźnimy! - wydarłem się z przedpokoju, gdzie razem z Harrym czekaliśmy. Za dwie godziny mamy samolot do Irlandii. Mój brat, Greg, po czterech latach, w końcu postanowił wziąć ślub ze swoją partnerką, Denise. Jako jedyny został w Mullingar i zamieszkał w domu rodzinnym.
-Już. - powiedziała Rose odkładając walizkę na podłodze. 
-A Vicki? - zapytał Harry. Akurat, do przedpokoju weszła Victoria o mało nie przepadając przez swoją walizkę. Hazz jej pomógł i wziął od niej bagaż. 
-Przepraszam, że tak długo, ale szukałam telefonu. - powiedziała blondynka. Od pierwszej wizyty u psychologa, jest z nią lepiej. Oczywiście jeszcze tego samego dnia wyjaśniła nam czemu była smutna i płakała. Była tam potem tylko na jednej wizycie i sobie odpuściła. A dietetyk pomaga wyrównać jej wagę i jest już coraz lepiej. Wziąłem podobnie jak Harry, walizkę Rose i swoją. Zanieśliśmy wszystko do samochodu i ruszyliśmy w drogę. 
*Irlandia*
W nocy nasz samolot wylądował w Dublinie. Na lotnisku czekał już na nas Greg.
-Greg! - krzyknęliśmy równocześnie z Harry'm. Podeszliśmy do niego i przytuliliśmy na powitanie. 
-A co to za piękne panie przywieźliście ze sobą? - zapytał patrząc na Vicki i Rose.
-Nie rozpędzaj się tak, masz narzeczoną. - skarcił go śmiejący się Hazz. - To jest Victoria, moja dziewczyna. - oznajmił przyciągając do siebie dziewczynę.
-A to moja dziewczyna, Rose. - dziewczyny podały mu rękę. Wzięliśmy nasze walizki i wsadziliśmy je do samochodu naszego starszego brata. Sami również zajęliśmy miejsca. Ja niestety musiałem usiąść z przodu, ale przynajmniej mogłem pogadać z braciszkiem, którego tak dawno nie widziałem. 
-Pewnie jesteście zmęczeni po podróży, co nie? 
-Bardzo. Jedyne o czym marzę to, gorący prysznic i miękkie łóżko. - odpowiedziała Roza. Cieszyło mnie to, że już czuję się dobrze w jego towarzystwie.
-Spokojnie, za jakąś godzinkę będziemy pod waszym hotelem.
-Hotelem? - zdziwiłem się.
-Tak. W końcu gdzieś będziecie musieli być, a nawet jak bym chciał, to nie mogę was zawieźć do siebie, bo inni goście też by tak chcieli. - zaśmiałem się z własnej głupoty, która na pewno wynikała ze zmęczenia.
-My jesteśmy pierwszymi gośćmi? - zapytał Harry.
-Tak, ale już od jutra będzie się zjeżdżała cała reszta. - odpowiedział. Przez resztę drogi prawie w ogóle nie rozmawialiśmy. Jedynie ja z Gregiem jeszcze wymieniliśmy parę zdań na temat jego narzeczonej i jak sobie wyobraża przyszłość. Gdy zerknąłem na tył, zobaczyłem, że Rose wpatruje się w okno, a przy każdym świetle latarni, widziałem, że jest już zmęczona. Vicki nie była tak silna jak moja dziewczyna i usnęła na ramieniu Harry'ego, a on sam ją otulał i wpatrywał się w nią. Tak jak mówił Greg, w niecałą godzinę byliśmy na miejscu. Był to przeciętny hotel który znałem tylko z widzenia. Znajdował się niedaleko domu. Wyciągnąłem bagaże, Harry wziął Victorię na ręce, a mój braciszek i ja zanieśliśmy do pokoi nasze walizki. Mieliśmy dwa oddzielne pokoje naprzeciwko siebie. Wyglądały dokładnie tak samo.
*Oczami Harry'ego*
Odłożyłem mojego anioła na łóżko i wróciłem do Niall'a wziąć walizki z samochodu Greg'a. Pożegnaliśmy się i weszliśmy do hotelu. Gdy przekroczyłem próg pokoju zobaczyłem, że Vicki stoi w samych spodniach, a jej koszulka i stanik leżą na łóżku. Chyba mnie nie słyszała, bo kontynuowała swoje przebieranie. Wzdrygnęła się, gdy położyłem walizkę na ziemi. Wzięła ręcznik, który leżał na szafce i pośpiesznie się nim owinęła. Na moją twarz wkradł się zadziorny uśmieszek, a na jej niewinny z nutką rumieńca. Podeszła do walizki i wzięła swoją piżamę. Kucnąłem przy niej i ją pocałowałem. Ona bez słowa, w szybkim tempie, poszła do łazienki. Podszedłem do drzwi i zapukałem. 
-Może chcesz wspólny prysznic. - zawołałem. Nic nie odpowiadała, ale drzwi się uchyliły i ona wyciągnęła rękę chwytając mnie za bluzkę i przyciągając bliżej siebie. Pocałowała mnie namiętnie. Mój język wślizgnął się między jej wargi. Jej ręcznik wylądował na ziemi. Była speszona, gdy się od siebie oderwaliśmy, dlatego weszła pod prysznic, odkręcając wodę i ustawiając się tyłem. W błyskawicznym tempie zdjąłem ubrania i dołączyłem do niej. Z jej twarzy nawet na moment nie znikała rumieniec, co sprawiało, że wygląda jak niewinna dziewczynka. Umyliśmy się, a ja wciąż nie skończyłem jej całować. 
-Hazzuś jestem zmęczona. - powiedziała, gdy moje ręce zaczęły zjeżdżać niżej. Miałem ochotę, ale muszę poczekać. Ona się ubrała, a ja owinąłem ręcznik wokół bioder i poszedłem po bokserki. Ubrałem je i zająłem miejsce obok ukochanej.
-Śpij dobrze. - pocałowałem ją w usta ostatni raz i zasnęliśmy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz