czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 65

Była już 22:30 i właśnie skończyliśmy oglądać film.
-Idę spać. Idziesz ze mną? - zapytałam się. Gdy wstałam, Harry chwycił mnie za biodra i byłam zmuszona usiąść mu na kolanach.
-Nigdzie nie idziesz.
-Ale ja jestem zmęczona. - próbowałam się wyrwać, lecz Harry objął mnie ramionami.
-I nie wytrzymasz jeszcze 10 minut? - zrobił maślane oczy. Posłałam mu uśmiech i oparłam się wygodniej o jego tors.
-To co jest takiego ważnego, że nie pozwolisz mi iść spać? - nie odpowiedział, tylko zaczął mnie całować po szyi. Nawet nie protestowałam i gdy poczułam jak jego zęby delikatnie zaciskają się na mojej skórze. Ułożył mnie na sofie, tak aby moja głowa znajdowała się na oparciu rąk, a sam się nade mną pochylił. Całował mnie namiętnie, a ja oddawałam każdy jeden pocałunek. Jego ręce powędrowały pod moją bluzkę. Czułam się niekomfortowo. Wiedziałam co mu chodzi po głowie, lecz ja nie byłam jeszcze na to gotowa. Wciąż zachłannie mnie całował, a ja próbowałam go zepchnąć. Jak mi się to udało, usiadłam. Hazz popatrzył na mnie pytająco.
-Przepraszam Harry, ale ja nie chcę. - opuściłam nogi na ziemię i oparłam łokcie o uda.
-Nie jestem zły, nawet nie masz za co przepraszać. To moja wina, bo od pierwszego naszego spotkania cholernie mnie pociągasz. Kobieto, działasz na mnie tak, że nie potrafię się powstrzymać. Czasami, gdy na ciebie patrzę wyobrażam sobie, jaki byłby nasz pierwszy raz... - moje policzki dopadł rumieniec i aby mu przerwać, pocałowałam go w usta.
-Daj mi czas.
-Dostaniesz go ile tylko zechcesz.
-A teraz możemy iść spać?
-Tak. - wstaliśmy i poszliśmy do sypialni. Harry dał mi swoją koszulkę i poszłam się przebrać do łazienki. Loczek oczywiście protestował, że nie przeszkadza mu żebym przebierała się w pokoju. Gdy wróciłam, on już czekał na mnie w łóżku. Zajęłam obok miejsce i wtuliłam się w niego. Długo nie musiałam czekać na sen.
*Oczami Niall'a*
Świetnie spędziliśmy z Rose dzień. Byliśmy w wesołym miasteczku. Poprawiłem jej tym humor. Pełno waty cukrowej, mnóstwo zabawy i śmiechu. Szczęśliwi wracaliśmy do domu. Przebraliśmy się i położyliśmy do łóżka. Objąłem
mojego skarba i powoli zasypiałem, kiedy poczułem, że na mnie siada. Otworzyłem oczy i ujrzałem sylwetkę mojej dziewczyny. Przybliżyła się i delikatnie musnęła moje usta. Obdarzała mnie pocałunkami, każdy oddawałem. Trzymałem ją za biodra, każdy jej ruch wzbudzał u mnie przyjemne dreszcze. Moje dłonie powędrowały wyżej, na chwilę zatrzymując się na jej talii, następnie pod górę od piżamy, której powoli się pozbyłem...
*Oczami Victorii*
Obudziłam się ze świadomością odwiedzenia dzisiaj psychologa. Myślałam by wymigać się od tego moją chorobą, ale stwierdziłam, że jedna wizyta mi nie powinna zaszkodzić. Przetarłam oczy i spojrzałam w lewą stronę. Obok mnie leżał słodko śpiący, jeszcze, Harry. Podniosłam się na łokciach i wypowiedziałam jego imię. Nie reagował, więc za każdym razem wypowiadałam je trochę głośniej. Raz mruknął tylko coś pod nosem i mocniej wtulił głowę w poduszkę. Lekko podenerwowana, wstałam z łóżka i obeszłam je. Stanęłam przy nim i zaczęłam swój monolog na temat tego, że spóźnimy się na wizytę. Ignorował mnie. Odkryłam go kołdrą i chwyciłam za nogę. Siłowałam się z jego masą ciała, aż pociągnęłam mocniej i ten spadł na podłogę. Zdezorientowany rozglądnął się po pokoju, a potem na mnie. Stałam przed nim z założonymi rękoma.
-Co? - zapytał. Powoli zaczyna się we mnie gotować.
-Wstawaj, bo się spóźnimy! -wybuchnęłam śmiechem. Wzięłam przygotowane wczoraj ubrania i poszłam do łazienki. Załatwiłam poranną toaletę, po czym poszłam do kuchni. Zaparzyłam herbatę dla nas i wzięłam dla siebie jabłko. Chwilę potem dołączył do mnie Hazz. Rozmawialiśmy o dzisiaj i to co powinno się odbyć u tego psychologa. Bałam się tego. Nie wiem dlaczego, po prostu. Dojadłam owoc i dopiliśmy ciepłe napoje. Narzuciliśmy na siebie kurtki i wyszliśmy z mieszkania. Pojechaliśmy pod ośrodek, w
którym się to wszystko znajdowało. Niepewnie wyszłam z samochodu i ilustrowałam szary, niezbyt mile wyglądający, budynek. Mój chłopak chwycił mnie za dłoń i pocałował w skroń.
-Wszystko będzie dobrze. - szepnął mi na ucho. Mam nadzieję, że tak będzie. Jakoś nie czuję potrzeby chodzenia do psychologa. Potrzebuję dietetyka. Przekraczając drzwi, mocniej ścisnęłam dużą dłoń Harry'ego. Podeszliśmy do recepcji, mówiąc do kogo się kierujemy, a tak właściwie, do kogo ja się kieruję. Podała nam numer pokoju i pokazała, w którą stronę iść. Poszliśmy w skazane miejsce i usiedliśmy na korytarzu czekając na swoją kolej. Kilka minut później usiadła obok nas dziewczyna w niebieskich włosach.
-Cześć. - przywitała się. Miała miły głos, no ale w takim miejscu wszystkiego można się spodziewać.
-Cześć. - odpowiedziałam cicho. Na jej rękach można było już z daleka zobaczyć blizny po żyletce. Czuć było od niej woń papierosów. Jej makijaż był niedokładny i na kości policzkowej dostrzegłam siniaka.
-Suzie. - kiwnęła głową. Spojrzałam na Harry'ego, lecz jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
-Victoria. - lekko się uśmiechnęła pod nosem.
-Ty też do psychologa? - kiwnęłam głową na tak i przysunęłam się bliżej Hazzy. Położył rękę na moim udzie, splatając nasze dłonie. Drzwi do gabinetu uchyliły się i usłyszeliśmy moje nazwisko. Chwilowo ścisnął moją dłoń mocniej na dodanie mi otuchy. Uśmiechnęłam się do niego blado i wstała ze swojego miejsca. Przekroczyłam próg drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz