piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 23

Gdy wyszłam z łazienki, Harry kończył z kimś rozmawiać przez telefon.
-To jak, jedziemy? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. Po wyjściu z budynku poczułam zimny podmuch wiatru. Zatrzęsłam się, ponieważ Harry nie przywiózł mi żadnej kurtki.
-Załóż, bo dość daleko zaparkowałem samochód. - podał mi swój czarny płaszcz.
-Ale za to tobie będzie zimno.
-Bierz i nie gadaj. - uśmiechnął się do mnie i pomógł mi założyć płaszcz. Wyglądałam jak w jakimś wielkim worku. Hazz na dodatek objął mnie w talii. Faktycznie auto stało dość daleko. Gdy wsiedliśmy, Harry włączył ogrzewanie, a ja zdjęłam płaszcz i rzuciłam go na tylne siedzenia.
-Masz jakieś specjalne życzenia, czy chcesz do domu? - zapytał.
-Do domku i przed telewizor. - uśmiechnęłam się, a on zaśmiał i odjechaliśmy. Jechaliśmy w ciszy, z radia było słychać cichą muzykę. Była dopiero 18:00, a za oknem było ciemno, padał śnieg, a ulica była oświetlona latarniami i ozdobami świątecznymi. Nie wiedziałam, że ten rok tak się zacznie.
-Jak świętowaliście sylwestra? - zapytałam przerywając ciszę panującą między nami od początku drogi.
-Byłem tylko ja, Niall i trzy wódki. - zaśmiałam się na jego ostatnie słowa.
-To mieliście ciekawych gości. - mówiłam przez śmiech. Już nic nie mówił, tylko zaparkował pod moim blokiem.
-Wejdziesz? - zrobiłam maślane oczka. Nie chciałam zostawać sama.
-W sumie nie mam już nic do załatwienia, więc z miłą chęcią. - uśmiechnęliśmy się do siebie i wysiedliśmy z auta. Harry zabrał moje rzeczy, które zostały po wypadku. Nie było ich wiele, nawet mój iPhone nie ocalał. Przy drzwiach próbowałam je otworzyć lewą ręką, ale mi to nie wychodziło, więc Hazz pomógł. Rozebrałam buty i od razu poszłam do salonu. Oglądaliśmy film. Dramatyczny, ale bardziej to wyglądało na komedię. Cały czas się śmialiśmy. Byliśmy w połowie seansu, kiedy wyłączyli prąd.
-Ej... - jęknęłam niezadowolona. Harry zaczął mnie szukać. Gdy w końcu mnie znalazł, a siedziałam obok niego, przytulił mnie.
-Boisz się? - zapytał tak, jakbyśmy byli w jakimś horrorze.
-Ciebie? - odpowiedziałam pytaniem.
-Nie, ciemności.
-Tak i to bardzo. - westchnęłam. Przytulił mnie jeszcze mocniej. Poczułam jak unoszę się w górę. Harry zaczął zmierzać korytarzem. Pomogłam mu otworzyć drzwi do sypialni. Zamknął je kopnięciem. Odłożył mnie na łóżko, a sam położył się obok mnie.
-Dlaczego akurat tutaj? - zapytałam śmiejąc się.
-A co lepszego można robić gdy nie ma prądu? - znowu pytaniem na pytanie.
-Nie wiem... - odparłam.
-Ja wiem... - przybliżył się do mnie tak jakby chciał mnie pocałować. - Można spać. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Wtuliłam się w jego tors i tak zasnęłam.
*Oczami Harry'ego*
Słodko spała. Wtedy wygląda tak niewinnie, krucho, tak jakby zagrażało jej wszystko. Jej oddech jest spokojny. Mruczy coś pod nosem, ale nie jestem w stanie zrozumieć. Okryłem nas kocem. Poczułem wibracje mojego telefonu. Wyciągnąłem go delikatnie tak, aby nie obudzić Vicki. Odblokowałem iPhone'a.


"Wbijamy na chatę. Szykujcie się."

Wiadomość była od Louis'a. Niestety muszę ich rozczarować.

"To napisz do Niall'a. Mnie nie ma w domu."

Wyłączyłem telefon. Zasnąłem.
*Oczami Niall'a*
Nie potrafię bez niej wytrzymać. Jestem już prawie pod szpitalem. Zaparkowałem obok wejścia. Kiedy miałem wychodzić z samochodu, zadzwonił telefon. Louis.
-Halo?
-Cześć Niall, gdzie jest Harry? - zapytał nie przedłużając.
-U Vicki, odebrał ją dzisiaj ze szpitala, więc pewnie tam został.
-A ty? Nie wydaje mi się by było u was w mieszkaniu słychać karetki.
-Jestem pod szpitalem, chcę w końcu zobaczyć Rose. - odpowiedziałem.
-Jeszcze się z nią nie widziałeś? - zapytał zdziwiony.
-Nie, za dużo pracy w ostatnim czasie.
-Powodzenia. - powiedział krótko.
-Dzięki, do zobaczenia. - pożegnałem się i rozłączyłem. Wysiadłem z auta i poszedłem w stronę szpitala.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 22

Cały czas płakałam. Byłam załamana, że jedna z moich przyjaciółek zmarła, a druga może się nie obudzić. Rose spokojnie leżała podpięta do wielu urządzeń. Czułam się okropnie. Mam potłuczone żebra i złamaną rękę. Ja z naszej trójki miałam najwięcej szczęścia. Otarłam moje mokre policzki i wstałam z łóżka. Brakowało mi kogoś, kto może mnie pocieszyć. Stanęłam przy łóżku Rosalie. Delikatnie posunęłam jej ciało i położyłam się obok niej. Wtuliłam się w nią i na nowo zaczęłam płakać. Ktoś wszedł do naszej sali. Nawet mnie to nie obchodziło. Teraz mam wszystko gdzieś, mógłby to być lekarz, który kazałby mi wrócić na swoje miejsce. Tą osobą, która tu weszła, okazał się być Harry. Gdy go zobaczyłam ogarnął mnie szok. Co on tutaj robi?
-Cześć. - uśmiechnął się do mnie.
-Hej. - zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Podszedł do mnie i delikatnie mnie przytulił, bo bał się, że coś mi zrobi. Otarł moje policzki z łez.
-Jak się czujesz? - zapytał. Zastanawiałam się nad tym chwilę.
-Jak ostatnia idiotka... - powiedziałam i przytuliłam się do niego. - Gdzie jest Niall? - zmieniłam temat.
-Zapewne w domu.
-Dlaczego nie przyjechał?
-On na razie nie wie, że tutaj jestem. Wyrwałem się z pracy, by przyjechać do was. - uśmiechnął się uroczo. Teraz zrozumiałam, że nawet nie wiem gdzie pracuje. Zapytałam go o to.
-Pracuję w firmie ojczyma Niall'a. Tak jak on. - oznajmił. Nic już nie mówiliśmy, tylko siedzieliśmy wtuleni w siebie. Do sali wszedł Liam. Odsunęłam się od Harry'ego i otarłam moje mokre od łez policzki.
-Mam dla ciebie dobre wiadomości. - powiedział uśmiechnięty. - Jeszcze dziś wieczorem dostaniesz wypis i będziesz mogła wrócić do domu.
-Dzięki, bardzo się cieszę. A wiesz co z Rose? - próbowałam wstrzymać łzy. Harry lekko pocierał ręką po moich plecach, co bardzo dodawało mi otuchy.
-Jest z nią coraz lepiej. Mamy nadzieję, że za parę dni obudzi się i jak będzie wszystko w porządku, tak jak ty będzie mogła wyjść. - przytuliłam Liam'a i podziękowałam. On wyszedł i zostałam sama z Harrym. 
-Będę musiał się zmywać. Mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia. Może chciałabyś żebym po ciebie przyjechał wieczorem?
-Jeżeli nie zrobię ci tym kłopotu, to możesz. - uśmiechnęłam się słodko.
-Oczywiście, że nie ma kłopotu. Do zobaczenia. - uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie na pożegnanie. Wyszłam z naszej sali i podeszłam do szpitalnego telefonu. Wybrałam numer mamy Rose. Wytłumaczyłam jej co się stało. Nie była z tego zadowolona, ale też nie robiła dramy. Może to i dobrze? Przypomniałam sobie, że nie mam żadnych ciuchów tutaj. Zadzwoniłam jeszcze do Harry'ego, by przyjechał po klucz do mieszkania i przywiózł mi ubrania. Zgodził się. Jak ja sobie wyobrażę, gdy będzie przeglądał to wszystkie ubrania... Na sam koniec zadzwoniłam do swoich rodziców. Moja kochana mamusia urządziła mi kazanie na temat jakie my to jesteśmy bezmyślne i w ogóle. Jak ja ją kocham... Wróciłam do sali i położyłam się na łóżku. Byłam trochę zmęczona, więc szybko zasnęłam.
*Oczami Harry'ego*
Wreszcie skończyłem pracę. Teraz zostało mi jechać do szpitala po klucze. Do mieszkania dziewczyn i z powrotem do szpitala. Wyjechałem z pod biurowca w kierunku hospicjum. Gdy wszedłem do sali, zobaczyłem, że Vicki śpi. Klucze były na stoliku nocnym, więc cicho przeszedłem obok łóżek i zgarnąłem klucze. Wyszedłem z pokoju i pojechałem do mieszkania dziewczyn. Po około pół godzinie byłem na miejscu. Gdy w końcu znalazłem garderobę, zacząłem przeszukiwać ich szafę. Wybrałem dla niej wygodniejsze ciuchy.



Spakowałem wszystko do torby i wyszedłem zamykając za sobą drzwi. 
*Oczami Victorii*
Zostało mi jeszcze trochę czasu do przyjazdu Hazzy. Poszłam się wykąpać i umyć włosy. W razie czego zostawiłam mu karteczkę na stoliku.

"Poszłam się kąpać. Poczekaj chwilkę. xx"

Gdy wróciłam na salę zobaczyłam siedzącego na łóżku loczka. Podał mi torbę, na co mu się odwdzięczyłam uśmiechem. Witaj łazienko po raz drugi.

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 21

*Oczami Harry'ego*
Oglądałem z Niall'em mecz. Zadzwonił mój telefon, więc poszedłem go odebrać. Na wyświetlaczu pojawił się Liam. Ciekawe co on chce o tej porze...
-No hej. - powiedziałem pierwszy.
-Hej, mam złe wieści... - był podenerwowany, co było słychać w tonie jego głosu.
-Co się stało?
-Victoria i Rose leżą w szpitalu, miały wypadek samochodowy. - powiedział na jednym tchu, a ja czułem, że serce mi pęka. - Tylko nie mówcie im, że wiecie to ode mnie, bo prosiły mnie i to, żebym wam nie mówił. - dodał.
-Jaki... Jaki jest ich stan? - zapytałem.
-Victoria, podobnie jak Rose, jest w śpiączce, lecz jej stan jest o wiele lepszy. Ich przyjaciółka zginęła na miejscu.
-Możemy do nich jechać? - zapytałem z nadzieją na pozytywną dla nas odpowiedź.
-Na razie nie, ponieważ są w śpiączce... Już ci to mówiłem. - powiedział, po czym się rozłączył. Zrobiło mi się słabo chciałem powiedzieć o tym Niall'owi, ale nie mogłem nic z siebie wykrztusić.
*Oczami Niall'a*
Dalej oglądałem mecz, a Harry gdzieś zniknął. Postanowiłem sprawdzić co z nim. Widziałem, że poszedł do kuchni, więc tam też pomaszerowałem. Stał oparty o blat wyspy kuchennej.
-Harry... - zacząłem, ale nie zareagował. - Coś się stało? - zapytałem. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Podszedłem do niego bliżej i pomachałem ręką przed oczami. Otrząsnął się i za smutkiem powiedział:
-Są w szpitalu... - popatrzyłem na niego z niedowierzaniem. Szczęka mi opadła, ręce zaczęły drżeć ze strachu. Przez myśli przechodziły mi najgorsze scenariusze.
-Dlaczego? Co się stało?! - miałem łzy w oczach.
-Miały wypadek samochodowy, jedna dziewczyna zginęła. - również płakał.
-Kto?! - głos mi się załamał, nie mogłem dopuścić do siebie tego, co Harry właśnie powiedział.
-Na szczęście nie one. Jakaś ich przyjaciółka. - powiedział, co mnie trochę podniosło na duchu.
-Musimy tam jechać! - wykrzyczałem i już chciałem wychodzić, ale Hazz mnie zatrzymał.
-Nie możemy, są w śpiączce.
-Co z tego?!
-Nie wpuszczą nas. - westchnąłem z zrezygnowaniem i zjechałem po ścianie płacząc. Harry do mnie podszedł i przytulił.
-Nie graj baby. Mi też pęka serce, ale nie możemy im tego zrobić. - zaśmiał się pocieszająco. Wymusiłem lekki uśmiech i wstałem.
-Skąd w ogóle wiesz, że są w szpitalu? - zapytałem już spokojniej.
-Liam dzwonił. Opiekuje się nimi. - ta wiadomość mnie znacznie pocieszyła. Liam to naprawdę świetny lekarz.
*Oczami Victorii, dwa dni później, 30.12.*
Znowu ból. Z resztą, co ja gadam, cały czas mnie wszystko boli! Obudziłam się trzy godziny temu. Liam powiedział mi, że byłam dwa dni w śpiączce. Obok mnie leżała Rose. Nadal spała. Martwię się o nią. Do naszej sali wszedł Liam. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Nie był to dobry pomysł. Zasyczałam z bólu.
-Leż. - powiedział, a ja posłusznie się położyłam.
-Co z Rose? Kiedy się obudzi? - zapytałam. Zastanawiał się chwilę, po czym powiedział:
-Mam skłamać?
-Nie.
-Rose jest w ciężkim, a nawet bardzo ciężkim stanie. Nie możemy jej na razie obudzić. - powiedział, na twarzy miałam smutek, a w jego oczach można było zobaczyć współczucie.
-Ale obudzi się kiedyś, prawda? - nadzieja nigdy nie umiera.
-Tak, ale dopiero gdy jej stan się polepszy.
-A co ze mną? - zapytałam, by nie wybuchnąć płaczem.
-Można powiedzieć, że już jest wszystko dobrze, po za złamaniami. - uśmiechnął się do mnie ciepło. - Lecz jeszcze spędzisz tutaj trochę czasu. - dodał. Pokiwałam twierdząco głową. Liam wykonał parę badań i zadał mi kilka pytań. Chciał już wyjść, ale go zatrzymałam. Przypomniałam sobie o Nicole. Zapytałam go o nią.
-No więc... Przykro mi to mówić, ale wasza przyjaciółka nie żyje. Zginęła na miejscu. - wyszedł. Leżałam i przez parę minut wpatrywałam się w sufit. Jak to umarła?

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 20

*Oczami Victorii*
Weszłyśmy do klubu. Był ogromny tłok. Wszędzie były kolorowe światła, pełno spoconych od tańca ludzi. Głośna muzyka, która zagłuszała krzyki. Weszłyśmy na parkiet. Przyłączyła się do nas grupka chłopaków. Co chwilę chodziłyśmy do baru po drinki. Wypijałyśmy jeden po drugim, były one mocne. Tej nocy nie martwiłyśmy się o pieniądze, liczyła się tylko zabawa. Nicole znikła nam z pola widzenia. Ale tylko na chwilę. Rose dostrzegła ją z jakimś mężczyzną w tym tłumie.
-Nicole chyba ma lepsze zajęcie. - powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha.
-Tak, ale wystawiła nas! - powiedziałam udając obrażoną. Rose tylko westchnęła i dalej poszła tańczyć, a ja zostałam przy barze. Zamówiłam następnego drinka.
-Na koszt firmy. - uśmiechnął się do mnie barman. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, po czym zapytałam:
-Z jakiej okazji? - pochylił się nade mną, by mnie pocałować, ale się odsunęłam. - Co ty robisz?! - krzyknęłam.
-Chciałem cię pocałować, a co? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Mam chłopaka! - palnęłam pierwszą lepszą wymówkę. Popatrzył na mnie jak na idiotkę i odszedł. Zirytowałam się. Zauważyłam Rose tańczącą z jakimiś kolesiami. Poszłam do niej. Przyłączyłam się do nich. Zabawa trwała w najlepsze. Po chwili zorientowałam się, że Rose i reszta tych chłopaków gdzieś zniknęła, a ja zostałam z wysokim blondynem z tej "paczki". Zdziwiło mnie to trochę, ale widziałam moją przyjaciółkę przy barze, więc było dobrze. Tańczyliśmy już dość długo. Dziwne, że się nie męczy... Nagle złapał mnie za biodra, przysunął bliżej siebie. Swoimi dłońmi schodził coraz niżej i niżej, co mnie coraz bardziej zmuszało do jednego... Przywaliłam mu z taką siłą w twarz, że o mało co się nie przewrócił. Szybko skierowałam się do schodów, a potem do pokoju, w którym przebywała Nicole. Zasłoniłam oczy i weszłam do pokoju krzycząc.
-Ej! Puka się! - powiedziała zawstydzona Nicole.
-Mamy większy problem, ubieraj się i wracamy! - powiedziałam, po czym wyszłam z pokoju. Wróciłam na salę. Chwyciłam za rękę Rose i ściągnęłam ją z parkietu.
-Co ty robisz?
-Wracamy do domu, teraz! - powiedziałam cała podenerwowana. Nic nie odpowiedziała tylko stała i czekała ze mną na Nicole. W końcu się pojawiła uśmiechnięta szeroko. Rose to odwzajemniła, a ja wywróciłam oczami. Wyszłyśmy z klubu i skierowałyśmy się do samochodu naszej przyjaciółki. Totalnie zapomniałyśmy o tym, że piłyśmy...
*Oczami Niall'a*
Wszystko mnie rozpraszało, denerwowało. Nie mogłem się skupić, Cały czas myślałem o Rose. Miałem złe przeczucia. W nocy mi się śniło, że miała wypadek samochodowy. To było straszne, obudziłem się z krzykiem i płaczem. Harry chyba, a raczej na pewno zauważył, że coś jest ze mną nie tak.
-Niall, co tak chodzisz po całym mieszkaniu? - zapytał.
-Cały czas myślę o Rose. A co jeżeli na prawdę się jej coś stało? - zapytałem i się rozpłakałem. Harry podszedł do mnie i mocno przytulił. Płakałem jak małe dziecko.
-Nie martw się, na pewno wszystko jest dobrze. - pocieszał mnie.
*Oczami Rose*
NIcole prowadziła. Wiedziałam, że nie jesteśmy trzeźwe. Nagle zobaczyłam dwa światła, bardzo blisko... Ogromny huk niszczących się samochodów. Krzyk dziewczyn. Ból. Tracę przytomność...
*Oczami Victorii*
Huk i ból. To było jedyne co słyszałam i czułam. W połowie straciłam przytomność, lecz wiedziałam co się dzieje. Sygnał karetki, policji, krzyki wielu ludzi... Wiozą mnie w ambulansie. Lekarz zna moje imię? Zorientowałam się kto to.
-Liam? - zapytałam cicho ostatnimi siłami.
-Tak. - odpowiedział, po czym chciał się odwrócić, ale chwyciłam go za fartuch lekarski.
-Proszę, nie mów chłopakom... - poprosiłam go.
-Dobrze, ale prędzej czy później i tak się dowiedzą. - skinęłam głową i zasnęłam. Czułam tylko przeszywający mnie ból.

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 19

Zjadłyśmy przygotowane przez nas kanapki, które były bardzo dobre. Umyłam się i przebrałam, bo nadal byłam w piżamie. Wróciłam do Rose. Nudziło nam się strasznie. Inaczej planowałyśmy spędzić ten czas. Oglądałyśmy różne filmy, grałyśmy, słuchałyśmy muzyki wszystkich gatunków, śpiewałyśmy i tańczyłyśmy. Nic. Wpadłam na pewien pomysł.
-Rose, zadzwoń do Nicole. Może z nią nie będziemy się nudzić. - powiedziałam do brunetki, a ta leniwie się podniosła z kanapy i poszła po swój telefon.
*Oczami Rose*
To był dobry pomysł. Z tym rudym szaleńcem nie da się nudzić. Nicole powiedziała, że zaraz u nas będzie. Ucieszyłam się na tą wieść i poszłam się nią podzielić z Victorią. Również się z tego cieszyła. Na naszą przyjaciółkę nie trzeba było długo czekać.
-Hej! - uśmiechnęłam się do niej ciepło i zapraszającym gestem, wpuściłam do środka. Przytuliłyśmy się jeszcze dodatkowo na przywitanie. Podobnie zrobiła to z Vicki.
-To co laski? Babski dzień?! - wykrzyczała Nicole. Zaczęłyśmy krzyczeć we trzy jak opętane. Bitwa na poduszki. Dla nas to było jak armagedon. Wszędzie pierze, poprzewracane ozdoby i tego typu rzeczy. Gdy już skończyła się wojna usiadłyśmy na sofie, która jak na razie jej nie przypominała.
-Ja to bym mogła zostać żołnierzem! Nie, raczej my! - zaśmiała się Vicki. Obydwie przytaknęłyśmy i stwierdziłyśmy, że oglądniemy film. Wypadło na "Wieczór Panieński", fajnie, mój ulubiony. Zrobiłyśmy wielkie trzy miski popcornu i zasiadłyśmy przed telewizorem. Filmy był świetny, a z nami był jeszcze lepszy. Jak to na dziewczyny przystało, zaczęłyśmy się malować, stroić i takie tam. Wszystko było ok, dopóki nie zaczęłyśmy się z powrotem wygłupiać i malować jakieś niestworzone rzeczy na twarzach. Wyglądałyśmy komicznie. Gdy już udało się nam to zmyć, a trochę tego było, zapadła dziwna i trochę nie zręczna cisza.
-Dzisiaj w klubie 'Magnat' jest impreza, idziemy? - zapytała Nicole. Popatrzyłyśmy się z Victorią na siebie.
-W sumie ostatnio trochę częściej zdarza nam się imprezować, więc czemu nie? - powiedziałam uśmiechnięta. Vicki również się zgodziła, więc zaczęłyśmy się przygotowywać. Ja wybrałam,



Victoria,


a Nicole pożyczyłyśmy jakąś sukienkę oraz dodatki.


Gdy już się wystroiłyśmy postanowiłyśmy, że pojedziemy samochodem Nicole. Zeszłyśmy przed blok, a tam stało zaparkowane Audi.


Victoria popatrzyła na nią ze zdziwieniem. Nicole wiedziała o co chodzi i wytłumaczyła.
-To samochód moich rodziców, więc się tak nie dziw. - zaśmiała się. My również. Wsiadłyśmy do samochodu. Nicole prowadziła, Victoria siedziała obok niej na miejscu pasażera, a ja poszłam na tyły. Podróż trochę nam zajęła, ponieważ Londyn był zakorkowany, a klub leżał na drugim końcu miasta. Po około 30 minutach jazdy, znalazłyśmy się na parkingu przed najlepszym klubem w mieście.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 18

*Oczami Rose*
Harry i Victoria najwyraźniej zasnęli, bo nie było ich słychać. Postanowiłam, że sprawdzę czy się czasem nie pozabijali... Gdy weszłam do naszej sypialni, Harry słodko spał, a Victoria wtulona w niego. Nie będę ich budzić. Witaj stara sypialnio.
*Oczami Victorii*
Przebudziłam się w środku nocy. Obok mnie dalej leżał Harry. Popatrzyłam się na niego. Tak słodko spał, lekko pochrapywał. Obserwowałam go. Każdy najmniejszy ruch. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*Oczami Harry'ego*
Była chyba 7:00 rano, ponieważ na polu było jeszcze ciemno, ale po mimo tego panował zgiełk powodowany przez wiecznie zagonionych ludzi. Przekręciłem głowę w stronę Vicki. Musiałem już iść, więc najdelikatniej jak potrafiłem, zrzuciłem ją z mojego torsu. Podniosłem się i przykryłem ją kocem, by nie zmarzła. Pocałowałem jej policzek i wyszedłem z mieszkania zabierając po drodze mój sweter. Wsiadłem do samochodu i odjechałem w stronę mojego i Niall'a mieszkania.
*Oczami Niall'a*
Spałem. Właśnie, spałem dopóki mnie nie obudzono...
-Harry, właśnie wygrałeś bilet przelotowy na tamten świat. - mruknąłem.
*Oczami Harry'ego*
-Tak, jasne. A teraz wstawaj, bo muszę ci coś powiedzieć. - powiedziałem zadowolony. - A ten bilet to darmowy? - zaśmiałem się. Niall tylko prychnął i podniósł się do pozycji siedzącej.
-Więc, gdzie zabalowałeś tej nocy? - zapytał przecierając zaspane oczy. Uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
-U Victorii i Rose. - Niall nagle się rozbudził.
-Ale jak to? - zapytał zdziwiony.
-Poszedłem po swój sweter, ale Vicki spała, więc nie chciałem jej budzić. Postanowiłem, że położę się obok niej i poczekam aż się obudzi. Ta nagle się do mnie przytuliła i zaczęliśmy rozmawiać. Potem ona zasnęła, a ja chwilę potem. Obudziłem się i od razu wróciłem do domu. - Niall cały czas patrzył na mnie ze zdziwieniem. W końcu powiedział:
-I nie zabrałeś mnie ze sobą?! - zapytał z wyrzutem. Zacząłem się śmiać.
-Sam nie wiedziałem, że tak się to potoczy, a po za tym był tam jakiś koleś, podobno dawny przyjaciel. - powiedziałem, nadal się śmiejąc, choć próbowałem być poważny.
-No skoro przyjaciel, to nie widzę problemu.
-Tak i nawet nie masz się o co bać, bo jest gejem i to ja wpadłem mu w oko. - powiedziałem z lekkim zażenowaniem. Niall wyszczerzył oczy, jakby zobaczył wielkiego kebaba ze wszystkimi możliwymi dodatkami. - No co się tak patrzysz? - zapytałem.
-Ale, że gejem? Z kim one się przyjaźnią?! - powiedział już trochę głośniej.
-Z tego co zdążyłem zauważyć, to lubią go, a że jest innej orientacji seksualnej nie za bardzo im przeszkadza. - oznajmiłem.
-Ok, powiedzmy, że ci uwierzę. - powiedział, po czym wstał i poszedł do łazienki.
*Oczami Victorii*
Poczułam, że ktoś mnie rusza, ale nie bardzo mi się chciało otworzyć oczy, więc próbowałam to ignorować.
-Victoria! Wstawaj! - krzyczała moja przyjaciółka.
-Daj mi spokój, chcę spać... - wymamrotałam.
-No to mi powiedz co się wczoraj działo, to będziesz mogła spać dalej. - powiedziała zadowolona. W sumie to nie wiem co ją tak cieszyło. Gdy już jej opowiedziałam o wszystkim, nie chciała mi wierzyć. Eh...
-To mogę już iść spać? - zapytałam z nadzieją.
-Nie! - wykrzyczała zrzucając mnie z łóżka. Jękłam niezadowolona, po czym udałam się do kuchni coś zjeść. Rosalie dołączyła do mnie i zaczęłyśmy robić śniadanie. Po godzinnym zmaganiu się z kanapkami, mogłyśmy w spokoju zjeść.

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 17

Victoria szybko podniosła głowę z moich kolan i pobiegła do drzwi, a ja za nią. Gdy otworzyła drzwi, naszym oczom ukazał się dawny przyjaciel, Nick.
-Nick! - rzuciłyśmy się na niego.
-Co ty tutaj robisz? Wejdź. - powiedziałam, gdy już skończyliśmy się witać.
-Przyszedłem was odwiedzić ostatni raz, ponieważ wyjeżdżam do Nowego Jorku. - powiedział i zrobił smutną minę.
-Ale jak to wyjeżdżasz? - zapytała Victoria. Wszyscy przenieśliśmy się do salonu. Wtedy Nick kontynuował.
-Mój tata dostał tam pracę... Po za tym chcą zacząć "nowe życie". - nie wiedziałyśmy co powiedzieć. Był on naszym najlepszym przyjacielem, niestety jak skończyliśmy szkołę nasze kontakty trochę się pogorszyły. Ale był dla nas bardzo ważny. Zwłaszcza dla Vicki, ale tylko kiedyś kiedy się w nim zakochała. Lecz gdy dowiedziała się, że jest gejem, odpuściła. Rozmawialiśmy sporo czasu i widziałam że Victoria wciąż źle się czuję. Zasugerowałam jej żeby poszła się położyć i może przespać. Pożegnała się z naszym przyjacielem i poszła do swojego pokoju. Z Nickiem wspominaliśmy nasze wspólne chwile z czasów podstawówki. Przerwał nam dzwonek do drzwi. Jakby ludzie akurat dziś sobie o nas przypomnieli. Poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Harry. Zdziwiła mnie jego wizyta.
-Hej. - rzuciłam krótko, pokazując gestem ręki żeby wszedł do mieszkania.
-Hej, ja do Victorii. Jest? - zapytał lekko się uśmiechając.
-Tak, w sypialni, poszła trochę odpocząć,bo kac jej nie daje spokoju. - rozebrał się i razem ze mną poszedł do salonu. Widok Nick'a chyba go trochę zaskoczył, tak jak mnie, że nie przyszedł Niall. Harry usiadł na fotelu. 

-Może czegoś się napijesz? - zaproponowałam Hazzie, tylko po to, aby przerwać ciszę.
-Nie dzięki, tak właściwie to ja przyszedłem tylko po mój sweter i miałem się zmywać. - chyba czuł się nie zręcznie, bo wpadł w oko Nickowi. 
-To wiesz gdzie jest pokój, co nie? - zapytałam.
-Tak. - powiedział krótko. Wstał z fotela i ruszył w kierunku sypialni.
*Oczami Victorii*

Usłyszałam, że ktoś idzie w kierunku pokoju, a nie chciałam, żeby ktoś mi przeszkadzał, więc udawałam że śpię. Słyszałam jak ktoś delikatnie otwiera drzwi, a zaraz potem je zamyka. Próbował być bardzo cicho więc wiedziałam, że to nie Rose, bo ona nawet nie martwiła by się, że śpię. Poczułam że ten ktoś kładzie się koło mnie. Uchyliłam lekko swoje powieki i zobaczyłam Harry'ego. Byłam szczęśliwa że tu jest. Gdy położył się na plecach, założył swoje ręce za głowę. Chciałabym żeby było tak zawsze, abym mogła koło niego zasypiać i budzić się. Wpadłam na genialny pomysł. Nagle, po chwili spokojnego leżenia szybko się do niego przytuliłam. Nie wiedział gdzie dać ręce i chyba był bardzo zaskoczony, że zrobiłam taki ruch.
-Co, ty tutaj robisz? - zapytałam bardziej wtulając się w jego tors. 
-Tak jak mówiłem, przyszedłem po swój sweter. - powiedział. Poczułam, że obejmuje mnie i przyciąga jeszcze bliżej siebie. 
-A tak po za tym, co to był za facet w salonie? - zapytał.
-To był Nick, nasz przyjaciel. Znamy się z nim od dziecka. Rose chodziła z nim do jednej klasy, a potem mi go przedstawiła.
-Nie chcę nic przypuszczać, ale chyba wpadłem mu w oko. - na jego słowa zaśmiałam się.
-To jest całkiem możliwe, ponieważ Nick gustuje w chłopakach.
-Wow. Jestem trochę zaszokowany.
-Masz dokładnie taką samą reakcję jak ja, kiedy się o tym dowiedziałam.
-Opowiesz? - zapytał. 
-Był moją pierwszą miłością... Miałam wtedy chyba 14 lat i były wakacje. Jak to przyjaciele spędzaliśmy ze sobą każdą możliwą chwilę. Kiedyś gdy zostałam z nim na osobności, wyznałam mu miłość. A on już wtedy wolał chłopców. - powiedziałam to w największym skrócie, ale i tak chciało mi się płakać.
-Nie chcę go obrazić, ale jest idiotą. - zaśmiał się.
-Dlaczego? - zapytałam przez śmiech.
-Jak można takiej dziewczynie jak ty, dać kosza?
-Najwyraźniej można, ale w sumie to lepiej, że z nim teraz nie chodzę, bo właśnie by nastało nasze zerwanie. - powiedziałam.
-Zerwanie?
-Tak. Wyprowadza się do Nowego Jorku. - Harry pogłaskał mnie delikatnie po plecach i powiedział:
-Przykro mi, że tracisz przyjaciela.
-Na pewno nie jest ci przykro. - zaśmiałam się. Wciąż leżeliśmy prawie się nie ruszając, a nasze rozmowy potoczyły się do wspomnień. Harry opowiedział mi, że jak miał 7 lat jego rodzice zmarli w wypadku samochodowym. Po tej tragedii zamieszkał razem z Niall'em i jego rodzicami, którzy znali go on narodzin. Było mi go strasznie żal. Wyobraziłam sobie małego chłopca, który płacze, ponieważ stracił rodziców. Sama miałam lekko wilgotne policki, od paru łez które spłynęły. Wiedziałam że Harry mówiąc to też miał w oczach łzy, ale ani jednej nie wypuścił. Rozmawialiśmy jeszcze o innych smutnych i wesołych rzeczach. Poczułam że robię się senna. Harry opowiadał coś, ale byłam zbyt zmęczona i zasnęłam.
*Oczami Harry'ego*
Gdy kończyłem opowiadać moją szkolną historię, usłyszałem lekkie pochrapywanie. Najwidoczniej Victoria zasnęła, przez moje opowiadania. Najdelikatniej jak mogłem przekręciłem się na bok i tak, aby jej nie obudzić, zsunąłem ją z mojego torsu. Chciałem przy niej zostać jeszcze przez parę minut, więc wtuliłem się w nią. Po pewnym czasie tak jak Victoria zasnąłem.

Rozdział 16

Podróż minęła nam spokojnie. Znaczy jak na nas, to było naprawdę spokojnie. Gdy dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do mieszkania, które dalej było w remoncie. Postanowiliśmy, że urządzimy sobie after party. Chłopcy przynieśli alkohol i przekąski. Świetnie się bawiliśmy. Była muzyka, lecz nie tak głośna jak u Louis'a. Piliśmy i to dużo. Braliśmy jeszcze kilka razy narkotyki. Wygłupialiśmy się na każdy możliwy sposób. Po kolejnej porcji alkoholu urwał mi się film. 
*Oczami Victorii*
Obudziłam się rano w salonie u chłopaków. Mam kaca jak cholera, a co najdziwniejsze to fakt, iż leżę pół nago obok Harry'ego! Matko, co się tutaj musiało dziać. Podniosłam się do pozycji siedzącej, by móc się rozejrzeć po pokoju. Nie opodal nas, na materacu leżał Niall, a Rose wtulona w niego. Również była w podobnej sytuacji, bo miała na sobie tylko bieliznę... Z resztą, wszyscy byliśmy w bieliźnie! Nawet nie wiem, czy chcę by ktoś mi zilustrował wczorajszy wieczór... No cóż, spróbuję obudzić Rosalie...
-Rose... Obudź się. - szepnęłam jej do ucha tak, by nie obudzić chłopaków. Chyba się udało...
-Umm... Co się stało? - spytała zaspana.
-Ubieraj się, wracamy do domu.
-Ubieraj się? Czekaj, co?! - zapytała zdezorientowana. Spojrzała na mnie, potem na siebie i jeszcze na chłopaków. Na jej policzkach zawitał rumieniec. - Ale...
-Nie wiem, dlatego radziłabym ci się ubrać...
-Może sama byś się ubrała? - zapytała z sarkazmem, na co ja również się zarumieniłam. Poszłam szukać swoich ubrań. Były one porozwalane po całym salonie, podobnie jak talerze, szklanki i różne inne rzeczy. Zaczęłam się ubierać, ale zobaczyłam, że moja koszula jest obrzygana... Po prostu świetnie.
*Oczami Rose*
Miałyśmy plan, aby wyjść stąd jak najszybciej, ale przez tą cholerną koszulę, nie udało się nam. Musiałyśmy obudzić chłopców. Podeszłam do Niall'a i pogłaskałam go po policzku, a on słodko się uśmiechnął i otworzył delikatnie swoje oczy.
-Wstawaj musisz nam pomóc, bo musimy już iść. - powiedziałam do niego. - I musisz nam wyjaśnić czemu obudziłyśmy się półnagie. - gdy to mówiłam czułam że oblewa mnie rumieniec.
-Ja też nic nie pamiętam, poczekaj obudzę Harry'ego, może on coś pamięta.
-No dobrze, ale i tak musimy już iść... - odpowiedziałam.
-Nie możecie zostać na śniadanie, czy obiad? - zapytał.
-W sumie możemy zostać na śniadanie. Przy okazji pomożemy wam posprzątać ten bałagan, ale pierwsze dajcie mi coś do ubrania. - powiedziała Victoria. Niall uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wstał z materaca i podszedł do śpiącego na ziemi loczka.
-HARRY WSTAWAJ!!! - wydarł się na cały głos, a my o mało co się nie przewróciłyśmy. Harry podniósł głowę, przetarł oczy i powiedział:
-Zamknij się, głowa mnie boli.
-Trudno, nie trzeba było tyle pić. Teraz rusz dupę i idź po jakąś bluzkę dla Vicki. - Momentalnie oczy Harry'ego zwróciły się na nią, a on się uśmiechnął. Wstał i wziął ją za rękę i chyba zaprowadził do swojego pokoju.
*Oczami Harry'ego*
Wolałbym żeby tak została, ale nie chcę jej denerwować, bo chyba jako jedyny wiem co się wczoraj stało. Otwarłem swoją szafę i szukałem czegoś co mogłaby założyć. Wyjąłem swój ulubiony beżowy sweter. Gdy go ubrała był na nią o wiele za duży, ale wyglądała ślicznie. 
-Dziękuję. - powiedziała ze słodkim uśmiechem.
-Przyjdę po niego wieczorem. - odwzajemniłem uśmiech i puściłem oczko, ona się zaśmiała i teatralnie przewróciła oczami.
-To jak idziemy sprzątać? - zapytała. Pokiwałem twierdząco głową i dołączyliśmy do Niall'a i Rose, którzy już sprzątali.
*Oczami Rose*
Nie było tego aż tak dużo do sprzątania, więc szybko się z tym uwinęliśmy. Po porządkach poszliśmy przygotować coś do jedzenia. Jedliśmy w salonie i postanowiłam, że wypytam się Hazzy trochę o tym co robiliśmy wczoraj, może on coś pamięta.
-Harry, pamiętasz może co robiliśmy wczoraj, naszej trójce urwał się film, a muszę przyznać, że dzisiejszy poranek był dwuznaczny.
-Tak i muszę powiedzieć, że striptizerkami to mogłybyście zostać. - uśmiechnął się chytrze.
-Co?! - pisnęłam przerażona. - Jakimi striptizerkami?! - krzyczałam.
-W pewnym momencie padł pomysł, by zrobić striptiz... - wszyscy zrobiliśmy się czerwoni jak burak, oprócz Hazzy.
-Ale, że my... Przed nimi?! - zapytałam zażenowana.
-Tak, ale my nie byliśmy lepsi, ponieważ my też się bawiliśmy w striptizerów. - dodał Niall. Zbladłam. Na całe szczęście do niczego nie doszło...
-Rose, dobrze się czujesz? - zapytała Victoria.
-Yyy... Tak, to co? Może już będziemy się zbierać? - próbowałam zmienić temat, co okazało się sukcesem.
-Musicie? - zapytał smutny Niall. 
-Tak, musimy trochę odpocząć. - niechętnie, ale chłopcy pożegnali się z nami. Było koło 14:00, było słonecznie i jak na zimę, dość ciepło. Postanowiłyśmy się przejść, ponieważ nie mieszkałyśmy daleko od nowego mieszkania chłopców. Przez drogę próbowałyśmy przeanalizować, całą naszą wczorajszą przygodę. Śmiałyśmy się z własnej głupoty i obiecywałyśmy sobie, że już nigdy nie będziemy brały narkotyków, a przynajmniej nie w takiej ilości. Po męczącym poranku i południu, w końcu doszłyśmy do naszego przytulnego mieszkanka. Zrzuciłyśmy z siebie kurtki i buty, a następnie udałyśmy się do salonu przed telewizor. 
-Też masz takiego kaca? - zapytała Victoria.
-Nie, już prawie mi przeszedł, a ciebie biedaczku męczy? - zapytałam z troską w głosie. Nic nie odpowiedziała tylko położyła się, układając głowę na moich kolanach. Oglądałyśmy jakiś film przygodowy, ale przerwał nam go dzwonek do drzwi.