sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 96

-Cóż...
-Niech pan do cholery powie co się z nią dzieje!
-Stan pana partnerki jest stabilny, ale niestety nie zdołaliśmy uratować dziecka. - lekarz mówiąc to, miał w oczach współczucie. Ominąłem go i pobiegłem do sali, gdzie jak widziałem wieźli Vicki. Słyszałem, że Rose i Niall mnie wołają, ale nie zwracałem na to uwagi. Chciałem się jak najszybciej znaleźć przy jej boku. Zobaczyłem ją leżącą na łóżku. Wciąż była blada, lecz na jej twarzy już nie było grymasu spowodowanego bólem. Nie ruszała się, a jedyne oznaki życia były widoczne przez unoszącą się klatkę piersiową i pikające urządzenie do którego była podłączona. 
-Proszę stąd wyjść, ona potrzebuje odpoczynku. - usłyszałem głos za moimi plecami. Obróciłem się i posłałem błagalne spojrzenie pielęgniarce. - No dobrze, ale tylko na chwilę. Niedługo powinna się obudzić i wtedy weźmiemy ją na badania. - usiadła przy biurku, wracając do wypełniania jakiś papierów. Wziąłem krzesło, które stało przy ścianie i usiadłem przy łóżku. Chwyciłem jej drobną dłoń i pocałowałem każdą jedną kosteczkę. 
-Będzie dobrze, będziemy mieli jeszcze dzieci i już nigdy nie wyjdę na nic pokłócony z tobą. - mówiłem drżącym głosem do nieprzytomnej dziewczyny. Wolną ręką głaskałem głowę Victorii. Po chwili wpatrywania się w nią, poczułem delikatny uścisk na mojej dłoni, co oznaczało, że wybudza się. 
*Oczami Victorii*
Zaciskałam powieki kilkakrotnie zanim mogłam cokolwiek zobaczyć. Poczułam dotyk na mojej ręce i od razu wiedziałam do kogo należy. W momencie przypomniałam sobie czemu się tu znajduję i co tak naprawdę się stało. Pamiętam wszystko, każdy głos lekarzy próbujących mnie uspokoić, ból i to jak wstrzyknęli mi jakiś środek w żyły. Potem ogarnęła mnie ciemność i nie miałam nad niczym kontroli. Mimowolnie na te wspomnienia sprzed kilku minut, a może i godzin, polały mi się łzy.
-Nie płacz, proszę. - Harry otarł palcami mokre łzy. Odwracając w jego stronę głowę, ujrzałam smutek wymalowany na jego twarzy i wiedziałam, że jest tak samo zasmucony tym wszystkim, jak ja. Chciałam się podnieść i przyciągnąć go do siebie, lecz jednym ruchem ręki uniemożliwił mi to. - Posuń się odrobinkę, skarbie. - zrobiłam, jak mi polecił. Wdrapał się na łóżko, na wolne miejsce i ułożył mnie na swoim torsie. Przytuliłam się do niego mocniej i cicho płakałam. Miał opartą brodę o czubek mojej głowy. Między nami panowała cisza, a jednymi odgłosami było urządzenie mierzące bicie serca i mój cichy szloch.
-Przepraszam. - przerwał mój chłopak. - Nie chciałem żeby do tego doszło, nawet nie myślałem...
-Ciii... Nie chcę do tego wracać. Chcę zapomnieć. I proszę cię, nie obwiniaj się. - pocałowałam jego obojczyk. 
-Kocham cię, najbardziej na świecie.
-Ja ciebie też, Harry. - nie mogliśmy tak dłużej leżeć, ponieważ musiałam jechać na jakieś badania.
*Oczami Rose*
Chodziłam w kółko po korytarzy czekając na Harry'ego, od którego dowiem się czegokolwiek na temat mojej przyjaciółki. Niall wystukiwał niespokojny rytm na krześle obok. W końcu zobaczyłam chłopaka z burzą loków na głowie i od razu do niego podbiegłam.
-I co z nią, jak się czuje? - zaczęłam pytać.
-Teraz zabrali ją na badania i jak wszystko będzie dobrze, już jutro będzie wypisana. Ogółem czuje się dobrze, ale jest podobnie jak ja. Podłamana. - patrzył się przed siebie idąc, a następnie siadając obok Niall'a i spuszczając głowę. 
-To przynajmniej są jakieś dobre wiadomości.
-Jak ja sobie to wybaczę? - cicho powiedział Hazz, bardziej do siebie.
-Czego sobie nie wybaczysz? 
-To przeze mnie nie żyje nasze dziecko! Jakby nie ja, to za cztery miesiące urodziła by pięknego synka! 
-Victoria pewnie ci mówiła żebyś się nie obwiniał, więc skończ z tym! Czasu się nie cofnie i musicie z tym żyć! - wtrącił się blondyn, pewnie już nie mógł słuchać głupot wygadywanych przez swojego brata. Przytuliłam Harry'ego, aby jakoś go wesprzeć. Będzie w porządku. Musi być.
*Oczami Victorii, tydzień później*
Wszystko wraca do normy. Wróciłam do mojego studenckiego życia. Postanowiliśmy z moim chłopakiem jak na razie wprowadzić się do niego. Z jego mieszkania mam bliżej do uniwersytetu, a po za tym każdy wolny czas możemy spędzać razem. Harry zapisał mnie na siłownie, do której sam uczęszcza. To jest tak cholernie seksowne patrzeć na jego napinające się mięśnie podczas podnoszenia ciężarów, albo na jego tyłek kiedy biega na bieżni. Przez parę dni po wyjściu ze szpitala byłam przygnębiona, ale jest coraz lepiej. Już zdążyłam się stęsknić za Rose, która wraz z Niall'em wyjechała na swoją podróż poślubną. Codziennie do mnie dzwoni i pyta jak się czuję, to miłe z jej strony. Hazz codziennie odbiera mnie spod szkoły i zabiera w przeróżne miejsca. Dziś zabrał mnie za miasto. Dojechaliśmy na całkowite bezludzie w strasznie zimny dzień. 
-Jest tu dość ładnie, ale po co tu przyjechaliśmy? - zapytałam wychodząc z samochodu.
-Zobaczysz kotku, to niespodzianka. - ucałował mój policzek i objął w talii. Szliśmy kawałek, aż naszym oczom ukazało się jeziorko. Przypomniałam sobie, że kiedyś w lato byliśmy tu całą paczką i świetnie się bawiliśmy. 
-Całkowicie inaczej wygląda to wszystko zimą. - skomentowałam.
-Zgadzam się. - odpowiedział. Na jego ustach cały czas był uśmiech, nawet gdy prowadził auto przez zakorkowane miasto. 
-Dlaczego jesteś taki szczęśliwy? 
-Dlaczego? Jest tu kobieta którą kocham, która sprawia, że te ząbki się pokazują, a usta układają się w uśmiech. I chciałbym coś powiedzieć tej kobiecie...
-Co takiego? - ustawiłam się do mojego ukochanego przodem. Uklęknął na jedno kolano i wziął jedną moją dłoń do swojej. Zamarłam.

2 komentarze:

  1. OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO *.* OMFG <3
    Wiem co się stanie! :D
    Czemu teraz przerwałaś?!
    Genialne ♥

    http://t-a-w-t-o-s-fanfiction-zayn-malik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Libster Awards wieciej info tutaj http://imnotafraidyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń